Żydowskie zdjęcia Holocaustu. Jak członkowie Sonderkommando sfotografowali Zagładę?

Żydowskie zdjęcia Holocaustu. Jak członkowie Sonderkommando sfotografowali Zagładę?

Jak członkom Sonderkommando udało się zrobić zdjęcia?

Za budynkiem krematorium V, którego piece nie mogły nadążyć z paleniem ciał, Niemcy wykopali pięć dołów spaleniskowych, każdy o długości 12 m, szerokości 6 m i głębokości 1,5 m. Jednorazowo układano tam ponad 1000 zwłok, po czym oblewano je olejem, metanolem lub ludzkim tłuszczem i podpalano. Tym samym rozpoczynał się straszny spektakl. Po dwóch godzinach nie można było rozpoznać rysów twarzy ofiar, które zmieniały się w jedną, wielką, płonącą masę. Następnie Sonderkommando musiało dolewać kolejne litry łatwopalnych substancji, żeby ogień nie przygasał. Pod wpływem gorąca ciała zaczynały się poruszać, sprawiając wrażenie, że zmarli wciąż żyją. Niemieccy wartownicy nierzadko wydawali się poruszeni okropnym widokiem jaki mieli przed oczami. Natomiast więźniowie musieli po pięciu czy sześciu godzinach uprzątnąć pozostały popiół oraz setki ludzkich czaszek.

Właśnie taki widok postanowili uwiecznić członkowie Sonderkommando w sierpniu 1944 roku. W tym celu uszkodzili najpierw dach w krematorium V, żeby zostać skierowanym do jego naprawy. Stamtąd Dawid Szmulewski mógł obserwować strażników SS. Natomiast w środku budynku znajdował się Alberto Errera, który miał pracować przy dołach spaleniskowych. W wiadrze budowlanym odnalazł aparat fotograficzny. Wszedł do komory gazowej, dokonał wszystkich niezbędnych ustawień i zrobił dwa pierwsze zdjęcia. Widać na nich codzienną pracę Sonderkommando w smugach dymu unoszącego się z dołów.

Potem Errera wyszedł z budynku i dojrzał grupę kobiet w swoim ostatnim marszu. Pośpiesznie, z wysokości biodra, wykonał dwie kolejne fotografie. Najpierw podniósł aparat za wysoko, dlatego na zdjęciu widać tylko czubki drzew, natomiast na kolejnym dostrzegamy nagie kobiety w drodze do krematorium. Zdjęcie jest mało ostre i przekręcone. Można się wyraźnie domyślić, że więzień nie mógł przyłożyć obiektywu do oka. Po ok. 20 minutach Errera przekazał z powrotem aparat Szmulewskiemu. Ten wyjął kliszę i przemycił ją do głównego obozu. Tam członkowie obozowego ruchu oporu Józef Cyrankiewicz (późniejszy premier PRL) i Stanisław Kłodziński przekazali ją Helenie Danto, która ukryła ją w tubce pasty do zębów. Do kliszy dołączyli notatkę następującej treści:

Pilne. Przyślijcie jak najszybciej 2 rolki żelazne filmu do aparatu fotogr. 6×9. Jest możliwość zrobienia zdjęć. Przesyłamy Wam zdjęcia z Birkenau – z akcji gazowania. Zdjęcie przedstawia jeden ze stosów na wolnym powietrzu, na których palono trupy, gdy krematorium nie może nadążyć z paleniem. Przed stosem leżą trupy, czekając na rzucenie na stos. Zdjęcie inne przedstawia jedno z miejsc w lasku – gdzie ludzie rozbierają się rzekomo do kąpieli i po tym idą na gaz. Rolkę przesłać jak najszybciej. Te załączone zdjęcia wyślijcie natychmiast do Tell – zdjęcia powiększone można, uważamy, wysłać dalej.

Czwartego września 1944 roku rolka trafiła do Krakowa, na ręce wspomnianej w notatce „Tell”, czyli Teresy Lasockiej-Estreicher. W Krakowie zdjęcia zostały wywołane, a po wojnie umieszczone w raporcie sędziego śledczego Jana Sehna, badającego zbrodnie w obozach koncentracyjnych. Opublikowane fotografie różniły się nieznacznie od oryginałów. Zostały przycięte i powiększone. Przez to można było odnieść wrażenie, że zrobione je swobodnie ze znacznie bliższej odległości. Na poprawionych fotografiach nie widać ścian komory gazowej, a co za tym idzie dużo trudniej wyobrazić sobie ryzyko na jakie naraził się Alberto Errera.