Projekt ustawy reprywatyzacyjnej nie z tej ziemi

Projekt ustawy reprywatyzacyjnej nie z tej ziemi

Rekompensata za znacjonalizowane przez komunistów majątki nie będzie przysługiwać osobom, którym zabrano je na podstawie dekretów dotyczących: zdrajców narodu, wrogiego elementu, volksdeutschów i… ziemian.

Takie założenie jest zawarte w projekcie ustawy reprywatyzacyjnej firmowanej przez wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego. Projekt nie obejmuje sprawy gruntów rolnych znacjonalizowanych na podstawie komunistycznych przepisów o tzw. reformie rolnej. Owe komunistyczne przepisy nie przewidywały rekompensat. Obecny projekt też ich nie przewiduje. Można rzec, że projekt zakłada twórczą - a może raczej odtwórczą - ciągłość…

Już samo wrzucenie ziemian do jednego worka ze zdrajcami narodu jest wystarczające, aby uznać projekt ustawy za – mówiąc nader delikatnie – dziwaczny. Ale środowiska dawnych ziemian wysuwają jeszcze wiele innych zarzutów. Na przykład projekt zakłada, że prawo do rekompensaty będzie przysługiwać tylko obywatelom polskim. Czyli ziemianie, którzy musieli uciekać za granicę z powodu komunistycznych prześladowań zostaną wraz z potomkami wykluczeni z możliwości ubiegania się o rekompensaty za zagrabiony majątek.

A propos potomków. Prawo do rekompensaty (w wysokości 20 – 25 proc. wartości utraconego majątku) ma przysługiwać jedynie potomkom w linii prostej. Czyli inni bliscy krewni będą traktowani jak „obcy”. Projekt wyklucza też prawa do zwrotu nieruchomości w naturze, pomimo że poważna część zagrabionej ziemi i nieruchomości znajdują się w rękach Agencji Rynku Rolnego.

I wisienka na torcie – projekt zakłada obowiązkowe umarzanie toczących się postępowań sądowych o odzyskanie możliwości do dysponowania własnym majątkiem zagrabionym przez komunistów. Łatwo sobie wyobrazić co czuje każdy, kto procesuje się kilkanaście lat o prawo dysponowania majątkiem wypracowanym przez przodków i który teraz ma być pozbawionym możliwości do dochodzenia swoich praw na drodze sądowej.

Zarzutów jest zresztą dużo więcej a każdy z nich wskazuje na poważne wątpliwości co do zgodności projektu ustawy z prawem polskim i międzynarodowym. Jednak felieton na blogu nie jest sejmowym wystąpieniem czy prawniczym wywodem, tylko miejscem na szerszą refleksję.

Jak wiadomo, po wojnie komuniści zabierali majątki przedsiębiorcom i ziemianom. Komunistyczny reżim zabierał majątki o powierzchni powyżej 50 ha użytków rolnych lub 100 ha powierzchni ogółem. Komuniści zabierali również lasy przekraczające powierzchnię 25 ha. Nowy ustrój wykluczał istnienie „burżuazji” czy „obszarników”, więc trzeba było te warstwy społeczne zniszczyć. Tym bardziej, że ziemianie byli grupą szczególnie przywiązaną do tradycji patriotycznych i tradycyjnych wartości, wielu z nich walczyło w antyniemieckiej i antykomunistycznej konspiracji lub w szeregach Armii Andersa.

I oto z obozu Zjednoczonej Prawicy, który zarzucał niemal wszystkim rządzącym po 1989 r. że nie dość radykalnie zrywali z dziedzictwem PRL, który czci pamięć o Żołnierzach Wyklętych, Powstańcach Warszawskich i Armii Krajowej, który głosi hasła o konieczności pielęgnacji tradycyjnych wartości i patriotyzmu, wyłania się projekt ustawy zakładający de facto pogorszenie sytuacji potomków tych, którzy sprzeciwiali się przyniesionemu na sowieckich bagnetach reżimowi i których ten reżim straszliwie pognębił. Mrożek by tego nie wymyślił.

Dziwactwo projektu polega też na tym, że w gruncie rzeczy może on odpowiadać wszystkim tym, w których głowach nadal tkwią komunistyczne kalki o „chciwej burżuazji” i „utuczonych na wyzysku chłopa pańszczyźnianego obszarnikach”. W zamian uderza w środowiska ze zrozumiałych względów do tej pory sympatyzujących z prawą, a nie z lewą stroną sceny politycznej.

Gwoli prawa do sprawiedliwości trzeba dodać, że projekt nie wzbudził widocznego entuzjazmu także wśród polityków PiS. Na przykład stanowczo zdystansował się od niego senator PiS prof. Jan Żaryn. Także w mediach sprzyjających Zjednoczonej Prawicy pojawiły się opinie krytyczne wobec projektu ustawy. Toteż ciekawe czy Patryk Jaki, energicznie torujący sobie drogę w świecie polityki, wykaże się umiejętnością do zawarcia zręcznego kompromisu, bez czego trudno marzyć o prawdziwie wielkiej karierze.

Wybitny polityk i ekonomista Ludwig Erhard twierdził, że „kompromis to dzielenie ciastka w ten sposób, aby każdy z partnerów wierzył, że otrzymał większy kawałek”. Ale można też uważać, że „każdy kompromis jest zgniły”. Tak przynajmniej sądził Lenin.

Ostatnie wpisy

  • Wirtualne spotkania z pisarzami lekiem na pandemię27 maj 2020, 12:27Spotkania on-line z pisarzami coraz bardziej się rozkręcają, co warto odnotować, bo jest to dobry sposób na przetrwanie kultury w czasach pandemii koronawirusa.
  • Kościół pęka od fundamentów16 sty 2020, 14:08Fundamentalne spory w Kościele katolickim zaczynają emocjonalną temperaturą przypominać kłótnie między wojującymi politykami. Na te spory nakładają się problemy Kościoła w Polsce.
  • PRL trwa i trwać ma w fajerwerkowych sporach10 sty 2020, 10:07W PRL wszystko było upolityczniane, bo taka była natura władzy zwanej ludową. PRL minęła dawno, ale zwyczaj ideologicznego upolityczniania trwa nawet w sporach o sylwestrowe fajerwerki. I trwać ma, bo jest to wygodne.
  • Odszkodowania podcinają skrzydła lotniskom regionalnym2 gru 2019, 13:27Dużo się mówi o budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego, mało o zagrożeniach przed którymi stoją lotniska regionalne z powodu konieczności wypłat odszkodowań dla właścicieli sąsiadujących z nimi nieruchomości. Winne jest, jak to zwykle bywa,...
  • Sektor finansowy powinien w jednakowy sposób chronić pieniądze klientów22 lis 2019, 13:17„Chcemy dokonać postępu i odeprzeć niebezpieczeństwa związane np. z możliwym spowolnieniem gospodarczym, bo nie chcę używać słowa kryzys. Mamy plany, by skutki tego spowolnienia były w Polsce minimalne” – mówił podczas prezentacji rządu prezes PiS...