Biegacze z Kenii w polskich maratonach. „To przypomina cyrk z żywymi zwierzętami”

Biegacze z Kenii w polskich maratonach. „To przypomina cyrk z żywymi zwierzętami”

Zawody sportowe. Zdjęcie ilustracyjne
Zawody sportowe. Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia
Świdnicki radny postanowił zgłosić swój sprzeciw wobec udziału sportowców z Kenii w biegach maratońskich w celach wyłącznie zarobkowych.

W wielu biegach masowych, które odbywają się w całej Polsce udział biorą sportowcy z innych krajów. Ich obecność jest szczególnie zauważalna podczas biegów długodystansowych na dystansach maratońskich i półmaratońskich. W zawodach często startują czarnoskórzy biegacze m.in. z Kenii czy Etiopii. Z racji swoich uwarunkowań często zajmują oni pierwsze miejsca w zawodach. Wielu biegaczy zwracało uwagę na ten problem. Wygrana w maratonie czy półmaratonie oprócz satysfakcji sportowej wiąże się również często z nagrodami rzeczowymi i pieniężnymi.

Polscy zawodnicy tłumaczą, że być może organizatorzy biegów powinni zmienić nieco sposób przyznawania nagród. – Nie mam nic do zagranicznych biegaczy, Polacy również wielokrotnie biorą udział w zawodach na całym świecie. Warto jednak zwrócić uwagę na problem, jakim jest start niektórych biegaczy w rywalizacji. Wiadomo, że niektórzy mają po prostu lepsze predyspozycje wynikające z budowy ciała. Jednak w ten sposób Polak, który trenuje równie ciężko nigdy nie będzie w stanie stanąć na podium. Dodatkowo, zawodnicy nie są badani pod kątem przyjmowania dopingu – tłumaczył anonimowo jeden z czołowych biegaczy.

„Zawodnicy przyjeżdżają by pracować i zarabiać”

Na problem zwrócił również uwagę świdnicki radny Dariusz Sienko związany z prawicą. Zadając pytanie podczas sesji Rady Miasta samorządowiec użył jednak dość niefortunnego sformułowania. – Co Pani prezydent zamierza zrobić, by powstrzymać proceder jakim jest udział Kenijczyków w imprezie współorganizowanej przez miasto? Zawodnicy Ci przyjeżdżają tu, nie by uczestniczyć w sportowej rywalizacji, ale by pracować i zarabiać. Startują w wielu imprezach, wszystko organizuje im manager, który potem bierze za to od nich pieniądze. To przypomina cyrk z żywymi zwierzętami, na którego występy miasto nie daje zgody – powiedział Sienko. Te słowa samorządowca wywołały oburzenie innych radnych. – Pan porównuje ludzi do zwierząt. To niedopuszczalne – zareagował Marcin Paluszek.

Dariusz Sienko opublikował na swoim profilu na Facebooku oświadczenie, w którym podkreślił, że nie zabrania Kenijczykom startu w półmaratonie świdnickim, jednak zwraca uwagę na problem, jakim stało się masowe zarabianie na biegach. „Czy Kenijczycy pojawili się kiedykolwiek w Świdnicy na Biegu Niepodległości lub Biegu Wilczym Tropem? Odpowiem także za Panią prezydent– nie pojawili się, ale niech tylko znajdą się nagrody finansowe w wysokości 1500zł za I miejsce to zapewne pojawią się. (...) Czy Pani Prezydent wie, że organizatorzy tegorocznego Półmaratonu Henrykowskiego po incydencie z mdlejącą Kenijką zdecydowali, że w przyszłym roku nagród finansowych nie będzie w ogóle? W ten sposób nie zarobią ani Kenijczycy, ani Polacy, ani menadżerowie. Biegacze pobiegną bez pieniędzy. Pobiegną po prostu po zdrowie. I pewnie na tym Pani i dużej liczbie biegaczy powinno zależeć” – napisał radny w liście do prezydent miasta.

Źródło: Gazeta Wyborcza