PKW rezygnuje z udziału w sejmowej komisji. Kukiz'15 ostrzega przed zmianami w ordynacji wyborczej

PKW rezygnuje z udziału w sejmowej komisji. Kukiz'15 ostrzega przed zmianami w ordynacji wyborczej

Szef PKW Wojciech Hermeliński
Szef PKW Wojciech Hermeliński Źródło: Newspix.pl / GRZEGORZ KRZYZEWSKI / FOTONEWS
Członkowie PKW odmówili udziału w piątkowym posiedzeniu sejmowej komisji nadzwyczajnej, dotyczącym planowanych zmian w ordynacji wyborczej. Powodem decyzji są powracające ze strony polityków PiS oskarżenia o niewłaściwe przeprowadzenie ostatnich wyborów samorządowych.

„W związku z tym, że nie ma reakcji ze strony prezydium komisji, zwłaszcza ze strony pani przewodniczącej, na te powtarzające się zarzuty, w związku z tym, że nie padają żadne dowody” zapadła decyzja o wycofaniu się – oświadczyła Anna Godzwon z PKW. Powtórzyła też, że działania Państwowej Komisji Wyborczej dotyczące przeprowadzonych wyborów nie budziły zastrzeżeń.

W krótkiej wypowiedzi dla RMF Fm „zdziwienie” decyzją PKW okazała przewodnicząca sejmowej komisji Anna Milczanowska. Równocześnie jednak powtórzyła dokładnie te zarzuty, o których powielanie ma żal Państwowa Komisja Wyborcza. – Były wybory nadużywane, dochodziło do fałszerstw – powtarzała Milczanowska, nie podając dowodów na swoje poważne oskarżenia.

Piątek 1 grudnia to kolejny dzień prac sejmowej komisji nadzwyczajnej, zajmującej się nowelizacją ordynacji wyborczej. PKW już wcześniej wielokrotnie dawała wyraz swojemu zaniepokojeniu w związku z proponowanymi zmianami. Jej zdaniem wchodzą one za późno, co może doprowadzić do chaosu w trakcie kolejnych wyborów samorządowych.

Kukiz'15 alarmuje: PiS zabetonuje scenę polityczną

Zmiany krytykuje też opozycja oraz Kukiz'15. Na briefingu prasowym przedstawiciel tego ugrupowania Tomasz Jaskóła nazwał działania sejmowej komisji „pokazem partyjniactwa, mając na myśli głównie tempo i styl prac nad projektem PiS, zakładającym m.in. likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych. – Każdy człowiek zamieszkujący w danym województwie będzie mógł kandydować do każdej rady miasta, gminy lub powiatu w obrębie tego województwa. To absurdalne, że człowiek będzie mógł kandydować nawet 200 kilometrów od miejsca swojego zamieszkania. Dwie największe partie polityczne przygotowały sobie spadochroniarzy do przesuwania wewnątrz okręgów. To zabetonowanie sceny partyjnej” – wyjaśniał Jaskóła.

Źródło: RMF 24