O tym, że nieznani sprawcy podłożyli ładunek wybuchowy pod polski autokar, który jechał w kierunku Lwowa poinformowało 10 grudnia Radio ZET. W chwili wybuchu w pojeździe nikogo nie było. W sprawie tego zdarzenia głos zabrał szef ukraińskiej dyplomacji Pawło Klimkin.
„Potępiam prowokację wobec polskiego autobusu na parkingu w pobliżu Lwowa. Obeszło się bez ofiar” – napisał Klimkin na Twitterze. Polityk zapewnił również, że incydent zostanie zbadany.
Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę 10 grudnia w Sokolnikach koło Lwowa na Ukrainie. Autokar marki MAN na polskich numerach rejestracyjnych, który miał docelowo dojechać do Lwowa, stał na parkingu w pobliżu hotelu Pańska Góra. Nieznani sprawcy podłożyli ładunek wybuchowy i uciekli z miejsca zdarzenia. Na szczęście, podczas wybuchu w autokarze nikogo nie było, dlatego też, jak podaje Radio ZET, nie ma żadnych ofiar.
Z informacji lwowskich mediów wynika, że autokar ma uszkodzoną karoserię oraz okno. Innych poważniejszych zniszczeń nie stwierdzono. Wyjaśnieniem sprawy zajmuje się ukraińska policja. Z uwagi na dobro śledztwa funkcjonariusze zaangażowani w ustalenie tożsamości sprawców nie udzielają na razie żadnych informacji. Ukraińskie służby potwierdziły jedynie, że takie zdarzenie faktycznie miało miejsce.