Zbierał na nieistniejące dziecko, oszukał m.in. Lewandowskich. Pieniądze wydał na prostytutki i sprzęt RTV

Zbierał na nieistniejące dziecko, oszukał m.in. Lewandowskich. Pieniądze wydał na prostytutki i sprzęt RTV

Informacja o zbiórce pieniędzy
Informacja o zbiórce pieniędzy
23-latek, który zorganizował fałszywą zbiórkę na rzekomo chorego chłopca przyznał w toku śledztwa, że zebrane pieniądze wydał m.in. imprezy, prostytutki oraz sprzęt sportowy i RTV.

Kiedy media zaczęły pisać o fałszywej zbiórce, głos w sprawie zabrał jej organizator. Zaznaczył, że przeprasza wszystkie osoby zaangażowane w akcję pomocy i oświadczył, że wszystkie otrzymane pieniądze zostaną zwrócone. Po jakimś czasie załączył także potwierdzenie dokonania zwrotu kwoty 100 tysięcy złotych przekazanych przez Annę i Roberta Lewandowskich.

Okazuje się jednak, że może być to bardzo trudne. W toku śledztwa wyszło na jaw, że mężczyzna dzięki wpłatom zapłacić czynsz za mieszkanie, spłacił swoje długi, a także kupował sprzęt sportowy oraz sprzęt RTV. Ponadto, organizator zbiórki wydał pieniądze na imprezy w klubach oraz prostytutki. – Michał S. potwierdził, że od samego początku planował pozyskanie pieniędzy jedynie na własny cel. Jak opisał, w pierwszej fazie trwania zbiórki żył ponadprzeciętnie. Później gryzło go sumienie, ale nie mógł przestać – powiedziała Małgorzata Klaus, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

23-latek miał zeznać, że zdjęcie Antosia wybrał z internetowej bazy fotografii, a chorobę wymyślił po to, aby bardziej wzruszyć ludzi. Jak podaje Fakt, w przeszłości mężczyzna był już siedmiokrotnie karany za podobne przestępstwa. Kary za nie dostawał do tej pory w warunkowym zawieszeniu. Tym razem jednak może być inaczej, ponieważ prokuratura przesłała do Sądu Rejonowego dla Warszawy Praga-Północ wniosek o zarządzenie ich wykonania. Pod koniec grudnia sąd się do tego wniosku przychylił. Dodatkowo Michałowi S. grozi od roku do 10 lat pozbawienia wolności za oszustwo.

Zbiórka na chorego chłopca

W ostatnich miesiącach sieć obiegło zdjęcie małego Antosia, który miał chorować na siatkówczaka. W akcję #bojesieciemnosci zaangażowało się wiele znanych osób, w tym Robert i Anna Lewandowscy, Kazimierz Marcinkiewicz, Maciej Orłoś czy Magda Steczkowska, wpłacając pieniądze na rzekomą operację chłopca. W sumie wsparło ją około 6,5 tysiąca osób, dzięki czemu udało się zebrać kwotę 500 tysięcy złotych. Na Facebooku organizacji „Się pomaga” pojawiła się informacja, że zgłoszenie zbiórki zostało przed kilkoma miesiącami odrzucone przez administrację, jednak pojawiło się w innych serwisach.

„W sieci jest jedno zdjęcie, nikt nie widział kosztorysu leczenia”

W rozmowie z Polsat News Agnieszka Nowik z fundacji tłumaczyła, że nikt nie zna chłopca ani jego rodziców. – W sieci jest jedno zdjęcie, nikt nie widział kosztorysu leczenia – podkreśla. Jak dodała, w styczniu organizator zbiórki Michał Siniecki zgłosił się do fundacji, jednak kontakt z nim urwał się po tym, jak poproszono go o dokumentację medyczną chłopca. Nowik tłumaczyła, że wówczas odrzucono jego wniosek. Wtedy jednak akcja trafiła na stronę, na której organizowane są zbiórki na dowolny cel. – U nas zasadą jest, że weryfikujemy tożsamość osób i ewentualnie reagujemy na zgłaszane nieprawidłowości. W przypadku tej zbiorki nie było żadnych – mówi Michał Starzyński z portalu zrzutka.pl.

Czytaj też:
Oszust zbierał na nieistniejące dziecko. Lewandowscy wydali oświadczenie

Źródło: Fakt