– Sąd nie dopatrzył się żadnych okoliczności łagodzących. Oskarżona była w pełni poczytalna, to znaczy rozumiała, co czyni i potrafiła kierować swoim postępowaniem – poinformował Michał Tomala, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie.
Zdarzenie miało początek 12 lipca 2016 roku. Wtedy to kobieta, na co dzień mieszkająca z mężem i dwójką dzieci w Niemczech, zabrała młodszego synka i odjechała w kierunku Szczecina. To tu zabiła go nożem zabranym z domu. W trakcie rozprawy tłumaczyła, że ostrze wzięła, by zabić siebie. Z martwym chłopcem na foteliku na tylnym siedzeniu auta przejechała ponad 400 kilometrów. Pod Sierpcem w Mazowieckiem nagle zjechała na przeciwległy pas ruchu pod pędzącego tira. Chciała popełnić w ten sposób samobójstwo. Po wypadku ratownicy, nie wiedząc, że chłopiec został zamordowany, próbowali chłopca reanimować. To, że został zabity, wyszło na jaw dopiero w trakcie sekcji.