Prezydent: Byłem zbulwersowany zachowaniem ambasador Izraela

Prezydent: Byłem zbulwersowany zachowaniem ambasador Izraela

Prezydent Andrzej Duda
Prezydent Andrzej Duda Źródło:Jakub Szymczuk/KPRP
Prezydent Andrzej Duda zaznaczył na antenie TVP Info, że Polska "absolutnie nie może się wycofać" w kwestii ustawy o IPN. – Mamy prawo, jako naród, państwo bronić się przed zakłamaniem historycznym – argumentował. Przyznał też, że był zbulwersowany zachowaniem ambasador Izraela podczas obchodów wyzwolenia Auschwitz.

Andrzej Duda przypomniał, że kwestia tej ustawy jest od dłuższego czasu przedmiotem dyskusji. – I nawet ja podczas mojej oficjalnej podróży do Izraela byłem w tej kwestii pytany i też zwracano mi uwagę na aspekt tego, żeby w pierwszej kolejności ustawa nie blokowała możliwości prowadzenia badań naukowych, historycznych. I na to ja też zwracałem uwagę. Jest w tym projekcie bardzo wyraźny przepis, że tej odpowiedzialności nie stosuje się do osób prowadzących badania naukowe, czy też prowadzących działalność artystyczną, czyli ten element, który był bardzo wyraźnie sygnalizowany przez stronę izraelską został spełniony – mówił. Zaznaczył, że dlatego właśnie nie rozumie, dlaczego jest "tak gwałtowna i nieprzychylna reakcja". Przyznał, że szczególnie zbulwersowany był, że "pani ambasador podniosła tę kwestię w czasie obchodów Dnia Pamięci Ofiar Holocaustu w obozie w Auschwitz, gdzie obecni byli też Polacy, którzy byli więźniami tego obozu".

Prezydent zastanawiał się, czy może doszło do jakiegoś przekłamania, czy do dezinformacji. – My mamy prawo jako państwo, jako naród, bronić się przed ewidentnym pomówieniem, ewidentnym zakłamaniem prawdy historycznej, który jest dla nas ciosem w twarz w tym wypadku. Bo jeżeli ktoś mówi o polskich obozach koncentracyjnych, jeśli ktoś mówi o odpowiedzialności Polaków, jako społeczeństwa za Holocaust… Przepraszam bardzo, ale myśmy podczas II Wojny Światowej stracili 6 milionów obywateli jako państwo, które zostało de facto zlikwidowane przez Niemcy i Rosję sowiecką, które nad wtedy rozdarły. Polski nie było na mapie, w sensie geograficznym państwo nie istniało. Mieliśmy rząd na uchodźstwie, który finalnie osiadł w Londynie, ale państwa polskiego jako takiego bytu politycznego nie było. Były tylko ziemie polskie – mówił prezydent w "Gościu Wiadomości". – Dla mnie ta sytuacja jest zupełnie niepojęta. Tym bardziej, że powtarzam: tam są zdecydowane wyłączenia i przepis jest w swojej pierwszej części jasno sformułowany – dodał.

Współpraca z rządem

Prezydent pytany był także o kwestię współpracy z rządem. Stwierdził, że "zapisy konstytucji w tym względzie mogłyby być lepsze, bardziej precyzyjne". – Powiedzmy sobie otwarcie: w takiej sytuacji zależy też wiele od woli i osobowości osób piastujących poszczególne stanowiska, urzędy. Prezydenta jako osobowości ale też premiera i ministrów, z którymi prezydent ma współpracować – mówił.

Odniósł się w tym kontekście również do swoich relacji z byłym już szefem MON Antonim Macierewiczem. – Obaj realizowaliśmy program, z jakim szliśmy do wyborów. Oczywiście, można się spierać, czy program był realizowany wystarczająco szybko, czy program był realizowany w szczegółach we właściwy sposób. W sprawach obrony terytorialnej w pełni wspierałem pana ministra Macierewicza, bo rzeczywiście ta nowa formacja, a w związku z tym zmierzanie do zwiększenia liczebności polskiej armii było potrzebne – przyznał. Jak mówił, "można dyskutować o rozwiązaniach szczegółowych". – Mamy sytuację w której jedno pokolenie nie odbyło przeszkolenia wojskowego. Dzisiaj mamy malutką armię jak na wielkość naszego państwa – dodał.

Źródło: TVP Info