Pogrobowcy Hitlera z NRF, czyli propaganda antyniemiecka w czasach PRL

Pogrobowcy Hitlera z NRF, czyli propaganda antyniemiecka w czasach PRL

Dodano: 
Propagandowe zdjęcie, które stało się jednym z symboli Września 1939 roku
Propagandowe zdjęcie, które stało się jednym z symboli Września 1939 roku Źródło: Wikimedia Commons / domena publiczna
Od kilkudziesięciu lat 1 września jest dniem przypominania o wybuchu II wojny światowej, wołania o pokój oraz upamiętniania ofiar i bohaterów. W czasach PRL, zwłaszcza w pierwszych dziesięcioleciach rządów komunistów, rocznica ta była też okazją do rozkręcania propagandy antyniemieckiej.

Mniej więcej od początku lat 60. oficjalne mówienie o II wojnie światowej nabrało intensywności. Zbiegły się tu dwie przyczyny. Po pierwsze, pozwalał na to odpowiedni dystans czasowy – ponad 15 lat, które upłynęły od tamtych wydarzeń. Po drugie (i ważniejsze), w świadome życie wchodziło właśnie pokolenie młodych ludzi urodzonych już po wojnie, niepamiętających jej okrucieństw i skutków. Pokolenie to było niczym czysta tablica, którą można było zapisać konkretną wizją przeszłości. Okres ten łączył się z narastaniem w Polsce Ludowej propagandy w duchu narodowo-komunistycznym, która miała udowadniać, że rządzący komuniści są polskimi komunistami i realizują polskie interesy narodowe.

Z pamięcią o wojnie nierozerwalnie wiązała się wówczas kwestia stosunku PRL do Niemców. Konflikt z nimi był częścią genezy Polski Ludowej – Polska Partia Robotnicza od momentu wydania w 1943 roku swojego manifestu O co walczymy? za podstawowy cel stawiała sobie właśnie walkę z hitlerowcami, dopiero potem mówiąc o przeobrażeniach społecznych. W momencie gdy partia komunistyczna przejęła władzę na radzieckich bagnetach, zaczęto wykorzystywać kwestię niemiecką jako jeden z głównych czynników budujących solidarność narodową. Niektóre z haseł propagandowych przed referendum czerwcowym 1946 roku odwoływały się wprost do niechęci do Niemców, np. „3 razy TAK – to wyraz naszej czujności na niebezpieczeństwa niemieckie”, „3 razy TAK – Niemcom nie w smak”. W pismach instytucji państwowych i partyjnych słowo „niemcy” było pisane małą literą, a nawet udowadniano, że polskie prawo powinno zostać zmienione, gdyż czerpie z nauki i orzecznictwa niemieckiego.

Głównym zagrożeniem dla PRL imperializm amerykański

Sytuacja rozwinęła się jeszcze bardziej w 1949 roku – najpierw we wrześniu powstała Republika Federalna Niemiec (w Polsce stosowano nazwę Niemiecka Republika Federalna), a miesiąc później w radzieckiej strefie okupacyjnej proklamowano powstanie Niemieckiej Republiki Demokratycznej. O ile pierwsza z nich nie zrezygnowała z roszczeń terytorialnych m.in. do polskich Ziem Zachodnich – kanclerz Adenauer zapowiadał: „Nie przestaniemy w normalnym trybie prawnym dochodzić naszych roszczeń do tych obszarów” – o tyle NRD w układzie zgorzeleckim z 1950 roku uznała granicę na Odrze i Nysie.

W pierwszej połowie lat 50. według propagandy głównym zagrożeniem dla PRL był nie militaryzm zachodnioniemiecki, ale raczej imperializm amerykański. Po 1956 roku pojawiały się nieśmiałe oznaki rozluźnienia w stosunkach polsko-niemieckich. Jednak niechętna postawa Władysława Gomułki oraz działania Konrada Adenauera i trzymanie się przez niego założeń tzw. doktryny Hallsteina (nieutrzymywanie stosunków dyplomatycznych z krajami bloku socjalistycznego z wyjątkiem ZSRR) nie pozwoliły na faktyczną poprawę sytuacji. W czasie wizyty w Moskwie w październiku 1958 roku Gomułka stwierdził: „Rząd Niemieckiej Republiki Federalnej zdobył palmę pierwszeństwa w torpedowaniu wszystkich pokojowych inicjatyw”. Rozpoczął się okres największego napięcia na linii Warszawa–Bonn.

Niepokój w Polsce wywoływały liczne wydarzenia za zachodnią granicą. W maju 1952 roku mocarstwa zachodnie i RFN zawarły dwa układy, które kończyły okupację terytorium zachodnioniemieckiego oraz ustalały wielkość kontyngentu armii RFN w Europejskiej Wspólnocie Obronnej. Już wcześniej, gdy pojawiały się wieści o planowanej remilitaryzacji Niemiec Zachodnich (od 1950 roku), Bolesław Bierut nazwał ją tworzeniem nowego Wehrmachtu pod patronatem amerykańskim. W październiku 1954 roku na mocy układów paryskich RFN stała się członkiem NATO. W 1958 roku Bundestag przyjął uchwałę dopuszczającą możliwość posiadania przez Niemcy Zachodnie taktycznej broni atomowej. Rząd Adenauera (a od 1963 roku Ludwiga Erharda) podjął starania o włączenie RFN w obręb wielostronnych sił jądrowych NATO.

Powrót propagandy nacjonalistycznej

Jednocześnie Polska Ludowa wraz z innymi państwami bloku socjalistycznego zaczęła aktywnie działać na rzecz rozbrojenia, wysuwając tzw. plan Rapackiego (utworzenie strefy bezatomowej w Polsce, Czechosłowacji i obydwu państwach niemieckich) oraz przedstawiając memorandum w sprawie zamrożenia zbrojeń jądrowych na terenie Europy Środkowej. Od 1959 roku kraje demokracji ludowej zaangażowane były też w promowanie idei traktatu pokojowego z obydwoma państwami niemieckimi, którego projekt przygotowano w ZSRR. Intensywna kampania na rzecz tego pomysłu trwała do 1963 roku, z okresem szczególnego natężenia w związku z drugim kryzysem berlińskim (13 sierpnia 1961 roku).

Wydarzenia te stały się podstawą do powrotu silnej propagandy antyniemieckiej i nacjonalistycznej. Do obiegu weszły lub wróciły pojęcia: „niemieccy militaryści”, „rewizjoniści” czy „odwetowcy”. Od 1957 roku trwały przygotowania do przypadającej w 1960 roku 550. rocznicy bitwy pod Grunwaldem. Kampania propagandowa miała m.in. ukazywać polskość tzw. Ziem Odzyskanych, prezentować naród polski jako siłę zdolną do powstrzymania rewizjonistycznego Drang nach Osten oraz umacniać patriotyzm. Centralnym punktem były obchody na polach grunwaldzkich, w których planowano udział ponad 60 tys. osób (propaganda mówiła o 200 tys. uczestników). Podobną celebrę powtórzono rok później w związku z 630. rocznicą bitwy pod Płowcami. Bitwa ta miała rozbić mit o niepokonanych mnichach krzyżackich oraz ukazać jedność społeczeństwa polskiego wokół idei zjednoczeniach ziem polskich przez Łokietka. Obchody rocznic bitew z Krzyżakami miały więc pokazać, że zagrożenie niemieckie jest wciąż takie samo, zmieniają się tylko mundury – Gomułka pewnego razu mówił zresztą o „wilczej naturze imperializmu niemieckiego, który nie zmienił się od czasu Ulricha von Jungingena do czasu K. Adenauera”. Niesamowitym prezentem dla propagandzistów było zresztą zdjęcie kanclerza Adenauera w krzyżackim płaszczu.

Nigdy więcej września!

W takim kontekście w 1964 roku zorganizowano obchody 25. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Uroczystości rozpoczęły się już w poniedziałek 31 sierpnia. Wieczorem w Warszawie na Placu Zwycięstwa (obecnie Józefa Piłsudskiego) odbył się uroczysty apel poległych. Kwiaty na Grobie Nieznanego Żołnierza złożyli przedstawiciele partii politycznych, Ministerstwa Obrony Narodowej, Stołecznej Rady Narodowej, Frontu Jedności Narodu oraz organizacji społecznych i kombatanckich. W Bytomiu na Placu Thaelmanna odbył się wiec mieszkańców miasta i przedstawicieli ludności Śląska i Zagłębia. Według informacji „Trybuny Ludu” miało brać w nim udział ponad 100 tys. osób. Uroczystości zorganizowano także w innych dużych miastach (Krakowie, Poznaniu, Łodzi, Wrocławiu).

Uroczystości kontynuowano 1 września. Na Starym Mieście w Warszawie odbył się wiec z udziałem najważniejszych dostojników partyjno-państwowych, w tym Władysława Gomułki. Jak donosiła „Trybuna Ludu”, w tłumie pojawiły się transparenty z hasłami: „Pokój ludom”, „Świat bez wojny”, „Wrzesień nie powtórzy się nigdy”, „Precz z zachodnioniemieckim militaryzmem”, „Niech żyje przyjaźń ze Związkiem Radzieckim – niezawodną rękojmią bezpieczeństwa Polski”. Na budynkach wokół wywieszono płachty krzyczące: „Nigdy więcej wojny”, „Pracą walczymy o pokój”, „Nie zapomnimy września”, „Cześć bohaterom obrony i walki”. Główne przemówienie w czasie wiecu wygłosił premier Józef Cyrankiewicz, a jego słowa były przerywane przez „spontaniczne” okrzyki: „Precz z faszyzmem”, „Precz z wojną”, „Pokój, pokój, pokój”.Cyrankiewicz przedstawił propagandową wizję historii II wojny światowej i jej skutków, czyli powstania bloku państw socjalistycznych ze Związkiem Radzieckim na czele. Podkreślał jednak znaczenie wciąż trwającej zimnej wojny i zagrożenia pokoju przez imperialistyczny antykomunizm. Kolejne wiece antywojenne odbyły się w całej Polsce, m.in. w Białymstoku, Rzeszowie, Krakowie, miastach Śląska i Zagłębia, Olsztynie oraz Łodzi. Uroczystości miały miejsce także na Długim Targu w Gdańsku.

Warto dodać, że historia ta nie była prawdziwa – pancernik, którego wystrzał stał się symbolem rozpoczęcia II wojny światowej, został rzeczywiście zatopiony przez bombowce w porcie w Gdyni, jednak po wojnie został podniesiony przez marynarzy radzieckich i przetransportowany do Tallinna, gdzie do lat 60. służył jako okręt-cel.