Wardęga zniknie z YouTube'a? Krytykuje nowy regulamin serwisu

Wardęga zniknie z YouTube'a? Krytykuje nowy regulamin serwisu

Sylwester Wardęga
Sylwester Wardęga Źródło:Facebook / SA Wardęga
Jeden z najpopularniejszych Youtuberów w Polsce Sylwester Wardęga skrytykował w ostatnim wideo nowy regulamin serwisu. Stawia on pod znakiem zapytania całą przyszłość jego kanału.

Wardęga przypomniał w najnowszym wideo statystyki dotyczące swojego filmu z jego wyprawy do Brazylii. Nosi on tytuł „Niebezpieczna Brazylia” i jest opublikowany na kanale SA Wardęga. Youtuber powiedział, że nagranie zdobyło uznanie widzów i uzyskało ponad 28 tysięcy polubień, ale liczba jego wyświetleń jest niewielka w porównaniu z wcześniejszymi filmami. Winą za to Wardęga obarczył nowy regulamin YouTube'a, który wszedł na początku lutego 2018 roku.

Zapis o „prankach”

Polski twórca przypomniał, że w nowych zapisach znajduje się regulacja specjalną uwagę poświęcająca materiałom, które mogą u widza wywołać traumatyczne przeżycia. W szczególności chodzi tu o kategorię żartów mających przestraszyć odbiorcę, zwanych „prankami”. YouTube zastrzegł, że jeśli wideo naruszy określone przez serwis granice, jego autorzy mogą stracić możliwość zarabiania na wyświetleniach, zaś materiał nie będzie na platformie promowany.

Wardęga skrytykował pomysł, aby o tym, czy wideo jest traumatyczne czy nie, decydował wyłącznie administrator serwisu. Jego zdaniem, każdy żart może zostać odebrany w różny sposób – jednych rozbawi, innych zniesmaczy lub przerazi. Przypomnijmy, Sylwester Wardęga również zajmuje się prankami i w 2014 roku nakręcił film z „psem-pająkiem”, który to materiał stał się w owym czasie jednym z najpopularniejszych na YouTube. Na wideo jamnik przebrany za gigantyczną tarantulę straszył przypadkowych ludzi. Twórca przywołał także ostatnie „ofiary” nowego regulaminu – twórców kanału DM Pranks, którym zablokowano 90 proc. materiałów. Autorzy specyficznych żartów zostali w ten sposób zmuszeni do zawieszenia działalności.

Co dalej z kanałem?

Autor vloga zastanawia się nad przyszłością swojego kanalu i spekuluje, czy nowa polityka YT nie zmusi go do zakończenia nagrywania. Twórca zapowiedział, że nie będzie się poddawał i rozważa również publikowanie filmy na Facebooku, aby uniknąć sankcji ze strony YouTube'a. Wardęga powiedział, że wysłał do administracji YT pytanie w sprawie swojego kanału, ale jeszcze nie otrzymał odpowiedzi.

Czytaj też:
Wardęga zostanie ukarany za Police Trainera?

Źródło: YouTube, Wprost.pl