Informację o tym, że Hołowczyc stracił prawo jazdy podała stacja RMF FM. Kierowca później potwierdził te doniesienia i opisał całą sytuację. „Jedziemy sobie razem z Maćkiem Wisławskim do Polanicy na spotkanie z klientami pewnego dużego banku. Dojeżdżamy do Nowej Rudy, wspominając sobie nasze niegdysiejsze zwycięstwa odniesione tych okolicach. Jechaliśmy spokojnie, raczej nie szybciej niż 100 km/h” – napisał Hołowczyc na Facebooku.
Hołowczyc: Nie chcę się usprawiedliwiać
Z relacji Hołowczyca wynika, że do ich samochodu podjechał z tyłu nieoznakowany pojazd policji w wideorejestratorem. „Policjanci twierdzą, że według ich zapisu wideo jechaliśmy 113 km/h w terenie zabudowanym i w związku z tym zatrzymują mi prawo jazdy. Tłumaczymy im z Maćkiem, że jesteśmy przekonani, że nie jechaliśmy powyżej 100 km/h, że odczyt to jest ich prędkość a nie nasza, że taka metoda pomiaru nie jest precyzyjna, że są wyroki sądów w tej materii – relacjonował kierowca.
Hołowczyc zwrócił uwagę, że „w radiowozie ciśnienie kół jest sporo za niskie i to też zawyża wskazywaną prędkość”. Poinformował, że nie zgadza się na przyjęcie mandatu. Nie zmienia to faktu, że kierowca stracił prawo jazdy na 3 miesiące.
„Nie chcę się usprawiedliwiać, używając jakichś tanich chwytów. Rzeczywiście nie zauważyłem znaku obszar zabudowany” – wyjaśnia Hołowczyc.
Zdaniem Hołowczyca, to „kolejny przykład, jak ta nieprecyzyjna, obarczona wieloma wadami metoda policyjnego pomiaru prędkości, którą łatwo zafałszować choćby naciskając w trakcie pomiaru nawet na kilka sekund pedał gazu w radiowozie, może wywołać dotkliwe sankcje”.
facebookCzytaj też:
Kierowca prezydenta Dudy „zagapił się”. Grozi mu mandat