Czy okrzyki „Lech Wałęsa” na miesięcznicy to wykroczenie? Powstanie raport

Czy okrzyki „Lech Wałęsa” na miesięcznicy to wykroczenie? Powstanie raport

Miesięcznica smoleńska. Procesja idzie ulicami Warszawy
Miesięcznica smoleńska. Procesja idzie ulicami Warszawy Źródło:Newspix.pl / Artur Widak
Lech Wałęsa porównuje działania policji do czasów PRL, funkcjonariusze tłumaczą, że interwencja nie miała związku z treścią okrzyków, a Rzecznik Praw Obywatelskich zapowiada stworzenie raportu. Swojego komentarza w sprawie Adam Bodnar udzielił Polsat News.

Czy policja może zabronić komukolwiek wznoszenia jakichkolwiek okrzyków tylko z tego powodu, że trwa zgromadzenie publiczne? Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich jest to niespotykana dotąd interpretacja przepisów. Wtóruje mu konstytucjonalista prof. Marek Chmaj. – Jeżeli odbywa się legalne zgromadzenie, to wszyscy maja być cicho dookoła? – pyta w rozmowie z Polsat News. – Mamy tutaj do czynienia na pewno z nadgorliwością policji. Czyn zarzucony jednemu z manifestantów nie powinien być w żaden sposób karany. Po to mamy wolności i prawa określone w konstytucji, byśmy mogli z nich korzystać – przypomina.

Wałęsa: Komunistyczny kodeks wykroczeń w demokratycznym kraju

Adam Bodnar zapowiada, że wyda raport na temat zachowania policji, która na mocy wprowadzonej przez PiS ustawy o zgromadzeniach publicznych zakwalifikowała zachowanie skandującego podczas miesięcznicy smoleńskiej mężczyzny jako wykroczenie. – To jest zupełnie nowa interpretacja, to powinno podlegać wyjaśnieniom – przyznał. Lech Wałęsa zauważył z kolei, że wprowadzona przez PiS ustawa żywcem przypomina tę obowiązującą w PRL. „Nowa ustawa o zgromadzeniach publicznych z wykorzystaniem komunistycznego kodeksu wykroczeń. Czy tak powinna działać Policja w demokratycznym kraju?” – pisał na Facebooku.

facebook

Policja: Nie chodziło wcale o Wałęsę

Policja doprecyzowała, że interwencja nie miała nic wspólnego ze skandowaniem nazwiska byłego prezydenta, a jedynie z samym faktem wznoszenia okrzyków. "Dla bytu wykroczenia związanego z zakłócaniem legalnego zgromadzenia nie jest ważne, co kto krzyczy, nie chodzi w tym przypadku o treść okrzyków. Chodzi o umyślne zakłócanie legalnego zgromadzenia" – możemy przeczytać na Twitterze. Czy jednak funkcjonariusze mieli prawo uciszać krzyczącego? To właśnie badać będzie teraz RPO.

twitter

Źródło: Polsat News