We wtorek 13 marca minister Marek Suski był gościem Beaty Michniewicz w „Salonie politycznym Trójki”. Gościem dość niesfornym, należy dodać. Dobrze wyjaśnia to około minutowy fragment rozmowy, który zdobywa coraz większą popularność w mediach społecznościowych. Jak interpretować zachowanie posła? Chciał zwyczajnie zażartować i przesadził, czy może celowo unikał odpowiedzi na pytanie?
Suski: Akurat tak spostrzegawczo spojrzałem
– Teraz patrzę tutaj, ma pani dziś nie broszkę, a pierścionek w kształcie kota – zagaił w pewnym momencie polityk PiS. – Panie ministrze, to jest „Salon polityczny Trójki”, to jest rozmowa o polityce, a nie o kotach – próbowała wrócić do tematu Beata Michniewicz. – Akurat tak spostrzegawczo spojrzałem. Pani też jest wielką miłośniczką kotów – tłumaczył Suski. – Dobrze, a możemy porozmawiać o odtajnieniu notatki? – pytała dziennikarka. – O kotach? – nie ustępował polityk.
Michniewicz: To przekracza ramy luzu
– Panie ministrze, to już przekracza chyba ramy „luzu” – zwróciła uwagę Beata Michniewicz. – Ja rozumiem, ale wie pani, takie poważne tematy z samego rana, ale warto czasem pożartować. Polityka jest dziedziną poważną, ale też wolno czasem zażartować – kontynuował Marek Suski. – Jest pan dzisiaj w bardzo krotochwilnym nastroju – zauważyła dziennikarka. – Czy ta notatka MSZ powinna być... – spróbowała po raz kolejny. – Przepraszam, jeśli mój żart był nie na miejscu. I też kocham koty – zakończył polityk.
Czytaj też:
Srebrne Usta Trójki. Wśród nominowanych Petru, Suski i Waszczykowski