Konferencja Ziobry ws. zabójstwa Jaroszewiczów. Dwóch sprawców przyznało się do winy

Konferencja Ziobry ws. zabójstwa Jaroszewiczów. Dwóch sprawców przyznało się do winy

Początkowo śledczy brali pod uwagę motyw rabunkowy zbrodni, choć nie miało to pokrycia w rzeczywistości – z willi nie zginęły cenne przedmioty, jak np, biżuteria. Policja szybko zatrzymała podejrzanych – czterech recydywistów. W październiku 1998 r., po dwóch latach poszlakowego procesu, ówczesny Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnił ich z braku dowodów winy. O taki wyrok wnosił wtedy sam prokurator. Już na początku śledztwa popełniono wiele uchybień – nie zabezpieczono śladów w miejscu zdarzenia, nie zbadano zamka do drzwi wejściowych, a także zabrudzeń, które znajdowały się przy wejściu.

Hitlerowskie archiwum

W 2007 roku, po doniesieniach medialnych, Biuro Wywiadu Kryminalnego Komendy Głównej Policji postawiło tezę, że zabójstwo Jaroszewiczów miało związek z archiwum hitlerowskim, którego część Jaroszewicz zatrzymał w Radomierzycach w 1945 jako pułkownik LWP, gdzie dotarł wraz z Tadeuszem Steciem i generałem Jerzym Fonkowiczem. Dokumenty trafiły następnie do prywatnego archiwum Jaroszewicza. Według nieoficjalnych ustaleń, zawierały informacje kompromitujące polityków z różnych krajów. Sprawę opisywał m.in. tygodnik „Wprost”.

Czytaj też:
Zabójcze archiwum

Nowe dowody i śledztwo

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga w czerwcu 2017 roku wszczęła nowe śledztwo w związku z pojawieniem się uznawanych za zaginione dowodów. Dziennikarz Tomasz Sekielski poinformował wówczas o znalezieniu folii daktyloskopijnych z niezidentyfikowanymi w latach 90. odciskami palców z miejsca zbrodni. Dokonane przez niego odkrycie skłoniło śledczych do powrotu do tajemniczej sprawy z 1992 roku. Zaginięcie kluczowego dowodu odnotowano pod koniec 2005 roku, kiedy to analitycy z policyjnego Archiwum X zauważyli, że w aktach brakuje trzech folii ze śladami niezidentyfikowanych odcisków palców.

Odciski pochodziły z przedmiotów znajdujących się na miejscu zabójstwa – były na ciupadze oraz okularach Jaroszewicza oraz na drzwiach szafy znajdującej się w jego gabinecie. Wcześniej ustalono, że nie należały one do Jaroszewiczów, ich rodzin, znajomych ani policjantów. Po przeprowadzeniu poszukiwań, udało się odnaleźć tylko jedną folię, zawierającą odciski palców zdjęte z ciupagi. Mimo zastosowania systemu automatycznej identyfikacji palców (AFIS), nie udało się wówczas zidentyfikować osoby, która je zostawiła.