„Księstwo IMGW”. „RZ” o zatrważającym układzie korupcyjnym. Haracze, nepotyzm, drwa do kominka

„Księstwo IMGW”. „RZ” o zatrważającym układzie korupcyjnym. Haracze, nepotyzm, drwa do kominka

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej
Instytut Meteorologii i Gospodarki WodnejŹródło:Wikimedia Commons / Krzysztof Maria Różański
Z ujawnionych przez „Rzeczpospolitą” informacji wyłania się szokujący obraz trwającej przez lata korupcji w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Ośrodkiem patologii miał być były szef instytutu Mieczysław O.

Przez blisko 10 lat Mieczysław O. miał traktować IMGW jak swoją własność i rządzić instytutem niczym udzielnym księstwem. Taki obraz wyłania się z artykułu „Rzeczpospolitej”, popartego słowami Przemysława Ścibisza z Prokuratury Okręgowej w Warszawie oraz policjantki Ewy Maszer z Komendy Stołecznej Policji. To właśnie ta para rozpracowała korupcyjny układ, podążając za anonimową informacją nadesłaną w 2014 roku.

Trudno nawet zdecydować, od czego zacząć litanię nieprawidłowości zarzucanych Mieczysławowi O. w tekście „RZ”. Według ustaleń prokuratury były szef instytutu miał nadużywać swojej pozycji od 2006 do 2015 r., czy przez cały okres sprawowania funkcji. Z 94 zarzutów ciążących na M. około połowa to zarzuty korupcyjne. Pozostałe dotyczą m.in. przekroczenia uprawnień dla osiągnięcia korzyści, podżegania do fałszowania dokumentów, nakłaniania do składania fałszywych zeznań.

Zatrudnianie „słupów”

Według aktu oskarżenia Mieczysław O. miał zatrudnić siedem osób, które faktycznie nie wykonywały dla IMGW żadnej pracy. Zamiast tego sześć z nich oddawało co miesiąc część pensji dyrektorowi. Wśród fikcyjnych pracowników był np. szwagier jednej z pracownic IMGW, który z doświadczeniem piekarza i magazyniera znalazł zatrudnienie na stanowisku głównego specjalisty. Mężczyzna przez cztery lata zarobił ponad 300 tys. złotych.

Drewno do kominka

O bezczelności byłego dyrektora miał świadczyć fakt, że już po uzyskaniu wiedzy o toczącym się przeciw niemu śledztwie, za pieniądze instytutu wynajął specjalistów do sprawdzenia, czy w jego biurze nie ma podsłuchów. IMGW zapłacił za to około 25 tys. złotych. Zarabiając od 250 do 370 tys. złotych rocznie, Mieczysław O. miał także nie krępować się przy robieniu prywatnych zakupów z urzędniczej kasy. Państwo sfinansowało jego domowy internet, drogi sprzęt fotograficzny oraz sejf. IMGW płacił także za zagraniczne wycieczki dyrektora czy jego żony. Po ścięciu drzew na terenie IMGW, około 20 metrów sześciennych drewna nakazał przewieźć na swoją działkę do opalania w kominku.

Politycy i usługi seksualne

W akcie oskarżenia pojawiają się także powiązania z politykami, którzy dostawali od O. prezenty. Badany jest m.in. wątek Stanisława Gawłowskiego z PO, byłego wiceministra środowiska. Jest także mowa o zatrudnieniu młodego mężczyzny w zamian za usługi seksualne. Przez sześć lat dana osoba miała zarobić 124 tys. zł. Mieczysław O. nie przyznaje się do zarzutów. Od początku trwania śledztwa odmawia jakichkolwiek wyjaśnień. Za przypisywane mu czyny grozi mu łączna kara do 15 lat pozbawienia wolności.

Czytaj też:
Znani naukowcy i prezesi firm zatrzymani przez CBA. Są podejrzani o korupcję

Źródło: Rzeczpospolita