„Mama zawsze taka była. Nie chciało jej się żyć”. Z czym zmagają się dzieci depresyjnych rodziców?

„Mama zawsze taka była. Nie chciało jej się żyć”. Z czym zmagają się dzieci depresyjnych rodziców?

Dodano: 2
Dziecko, zdjęcie ilustracyjne
Dziecko, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia / angiolina
– Tata zawsze powtarzał, żebyśmy byli cicho, bo mama musi spać. Dużo spała. I w nocy i w dzień. Zawsze mnie to dziwiło, że można tyle spać. Teraz dopiero wiem, że to przez leki. Wtedy jednak wyobrażałam sobie, że jest taką Śpiącą Królewną. Miałam może 5 lat – opowiada 32-letnia Patrycja, wspominając swoje dzieciństwo.

O depresji mówi się wiele. Jako społeczeństwo dawno przestaliśmy traktować ją jak czyjś wymysł, fanaberię, sposób na ucieczkę od problemów. Chętniej sięgamy po pomoc, przyjmujemy leki antydepresyjne i chodzimy na terapie. Zapominamy jednak, że depresja odbija się na życiu całej rodziny. Gdzieś tam w domu na depresyjnego rodzica czeka dziecko. Dziecko, które nie rozumie, co się dzieje. Jednak obserwuje, wyciąga własne wnioski, dopasuje się i często wchodzi w rolę, która później odbije się na jego dorosłym życiu. Schemat znany z rodzin, w których występuje choroba alkoholowa.

Mama zawsze taka była

– W naszym rodzinnym domu zawsze panowała cisza. Z dwóch powodów: albo dlatego, że mama spała, albo po to, żeby jej nie zdenerwować. Często płakała i narzekała. Przyzwyczaiłam się, że taka już jest. Podsłuchiwałam nieraz jej rozmowy i często mówiła, że nie chce jej się żyć. Nigdy jej o tym nie powiedziałam, ani nie zapytałam o to, ale nieustannie bałam się, że kiedyś faktycznie się nie obudzi. Albo że tak się na mnie zdenerwuje, że wybuchnie jej głowa. To głupie, wiem, ale byłam wtedy bardzo mała. Teraz, z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że mama zawsze taka była: inna, zawieszona, smutna. Moje laurki i wierszyki nie poprawiały jej nastroju, więc starałam się po prostu jej nie zdenerwować – opowiada Patrycja, rozwódka, matka dwójki dzieci.

– Depresja charakteryzuje się tendencyjnym i nieprawidłowym obrazem świata. Chorzy dostrzegają różnego rodzaju ryzyka, wszystko widzą w czarnych barwach, mają trudności z podejmowaniem prostych decyzji i jest im trudno cieszyć się z życia. Dziecko, które wzrasta w takim otoczeniu, obserwując rodzica i przeżywając z nim wszystko w sposób smutny i bolesny, kształtuje swój obraz świata w oparciu o to, co jest mu przedstawiane przez opiekuna – wyjaśnia Jarosław Mirkiewicz, psycholog i psychoterapeuta poznawczo-behawioralny z poradni CENTRUM CBT w Warszawie.

Czytaj też:
Robert Rutkowski: „Liczba pacjentów uzależnionych od mediów społecznościowych rośnie lawinowo”

Depresja rodzica a rozwój dziecka

Badanie naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego wykazało, że matki, które zmagały się z depresją były mniej czułe dla swoich dzieci i przykładały mniejszą wagę do ich nauki i rozwoju. Rzadziej wchodziły w interakcję z dzieckiem, nie poświęcały wystarczająco dużo czasu, niechętnie angażowały się w zwykłą zabawę. Przełożyło się to na niższy poziom inteligencji i gorsze wyniki w nauce tych dzieci. Badań na temat wpływu depresji rodzica na rozwój dzieci jest znacznie więcej. Dotyczą one głównie matek, bo to one zdecydowanie więcej czasu spędzają z dziećmi i są dla nich całym światem, szczególnie w pierwszych latach życia.

– Pracując z dorosłymi ludźmi zauważyłem, że wielu z nich miało w dzieciństwie styczność z depresją, występującą u osób z ich najbliższego otoczenia. Niektórzy z nich musieli wejść w rolę emocjonalnego rodzica swojego opiekuna. Często próbowali pocieszać lub poprawiać humor, jednocześnie zaniedbując swoje potrzeby fizyczne i emocjonalne. Takie dzieci potrafiły wnikliwie i z uwagą śledzić stan emocjonalny rodzica i w porę reagować, aby zapobiec realnym lub wyobrażonym, przykrym konsekwencjom. Jednym słowem, brali na swoje barki ogromny balast emocjonalny swojego rodzica. Po takich doświadczeniach ryzyko zachorowania na depresję lub wystąpienia zaburzeń psychicznych w dorosłym życiu wzrasta, ale nie musi nastąpić, co trzeba podkreślić. Bardzo dużo zależy od tego w jakim stopniu inni członkowie rodziny potrafili kompensować braki w opiece ze strony chorującego rodzica. Bywa też, że takie dzieci już jako dorośli ludzie powielają schematy z dzieciństwa, wiążąc się z niewłaściwymi osobami i tkwią w toksycznych związkach, w których ich potrzeby są ponownie trwale zaniedbywane. Śmiało możemy tutaj mówić o cechach zależnościowych u takich właśnie osób. Są to na ogół ludzie, którzy w dzieciństwie musieli się odciąć od swoich własnych potrzeb, by móc realizować cudze. Niekiedy przez całe życie są uwikłani w takie relacje w wyniku niskiej samooceny i skupieniu na potrzebach innych – mówi psycholog.

Patrycja rozwiodła się z mężem niedawno. Nadużywał alkoholu jeszcze zanim na świat przyszło pierwsze dziecko. Były wzloty i upadki, ale ona bardzo długo wierzyła, że uda jej się zmobilizować męża, by zerwał z nałogiem. Bezskutecznie. Nietrudno się domyślić, że dopiero dzięki terapii przejrzała na oczy. A trafiła na nią po tym, jak postanowiła zerwać kontakty z własną matką, a wyrzuty sumienia nie dawały jej spokoju. – Dopiero gdy sama urodziłam dzieci zorientowałam się, jak toksyczny wpływ na mnie miała. A że przez całe życie nic z tym nie zrobiła, nie chcę, żeby teraz jej humorów doświadczały moje dzieci – opowiada. Odcięcie się od takiego rodzica bywa czasem jedynym wyjściem, by zachować zdrowie psychiczne.

Czytaj też:
Depresja matki może wpływać na inteligencję dziecka

Gdy dziecko staje się rodzicem

– Małe dzieci najczęściej reagują w sposób pobudzony, nie rozumieją tego, co się dzieje, ale są zaniepokojone. Wyrzucają z siebie emocje w sposób impulsywny i agresywny. Co ciekawe, jedne z badań pokazały, że emocjonalność może zmienić się już u nawet kilkunastotygodniowych dzieci, jeśli są wychowywane przez matkę, zmagającą się z depresją. Zdarza się, że dzieci obarczają się winą za stan zdrowia rodzica. Że może to przez nie mama jest ciągle smutna i poirytowana. Szczególnie, że chory rodzic może mieć swoje lepsze i gorsze momenty. Jeśli mama przez pół roku funkcjonuje normalnie, a przez kolejne 6 miesięcy jest z nią „coś nie tak” lub przebywa w szpitalu, dziecko zupełnie nie rozumie, co się dzieje – doświadcza bolesnej straty tak bliskiej i ważnej osoby. W takiej sytuacji istnieje też bardzo duże ryzyko zaburzenia więzi na linii rodzic-dziecko. Poza tym, dzieci wychowywane przez rodziców depresyjnych będą bardziej lękowe, wycofane, z definicji mają niższą samoocenę, ponieważ rodzice reagują głównie na te zachowania, które ich irytują. Pozytywne i neutralne gdzieś umykają, więc nie ma się co dziwić, że dzieciom brakuje pewności siebie. Ponadto będą się wycofywały z sytuacji nieprzyjemnych, unikały wyzwań i podejmowania ryzyka. U dziecka nastoletniego może dojść do wycofania, zamknięcia się, mogą wystąpić trudności z nawiązywaniem relacji. Nasileniu może także ulec bunt, charakterystyczny dla tego wieku – tłumaczy Jarosław Mirkiewicz.

Czytaj też:
Jak wspierać kobietę z depresją poporodową?

Zaburzona równowaga w systemie rodzinnym

– Przede wszystkim trzeba podkreślić, że depresja rodzica nie powoduje bezpośrednio depresji u dziecka. Depresja rodzica, a szczególnie depresja matki, jest pewnym istotnym czynnikiem ryzyka wystąpienia choroby u dziecka lub pewnych trudności rozwojowych. Dziecko w dorosłości może mieć depresję, ale nie musi, ponieważ choroba ta jest wynikiem różnych czynników, zarówno genetycznych jak i środowiskowych. Wiele jeszcze zależy od tego, jak ciężka jest depresja rodzica, jak reaguje otoczenie, czy ktoś kompensuje dziecku to, czego nie doświadcza od rodzica. Matka pogrążona w depresji reaguje emocjonalnie na dziecko, ale w sposób tendencyjny. Głównie okazuje smutek lub złość i zauważa przede wszystkim te zachowania dziecka, które w jej opinii zasługują na naganę, a nie na pochwałę. Jeśli w najbliższym otoczeniu jest ktoś, kto rozumie specyfikę tej choroby, to jest to duży czynnik chroniący dla takiego dziecka. Jego potrzeby będą w jakimś stopniu zaspokajane – wyjaśnia Mirkiewicz.

Lekarze oraz terapeuci, pracujący z dorosłymi chorymi na depresję doskonale wiedzą, że jest to choroba, która powoduje dysfunkcję całej rodziny. Mają świadomość, że stan psychiczny rodzica w mniejszym lub większym stopniu przekłada się na rozwój najmłodszych. Choroba rodzica zawsze jest czynnikiem, który zaburza równowagę w systemie rodzinnym i może mieć poważne konsekwencje.

Tykająca bomba

– Jednym z pierwszych elementów psychoterapii jest próba rozumienia przeszłości pacjenta, a także poszukania czynników, które mogły stanowić elementy zwiększające ryzyko wystąpienia depresji i innych zaburzeń. Niestety, trudne doświadczenia z dzieciństwa bardzo często przekładają się na dorosłe życie. Chcę jednak podkreślić, że samo posiadanie depresyjnego rodzica nie musi oznaczać, że i my zachorujemy. Natomiast takie doświadczenie w połączeniu z jakimś życiowym kryzysem może już skutkować depresją – ostrzega ekspert. Co może być takim kryzysem? Problemy finansowe, utrata pracy, zdrada, poważna choroba… to już kwestia indywidualna.

Dorosły człowiek, który miał depresyjnego rodzica niesie w sobie czynnik ryzyka. Kwestią czasu i losu jest, czy u takiej osoby rozwinie się jakieś zaburzenie. Przewlekła i nieleczona depresja rodzica lub leczona nieskutecznie może znacznie odbić się na osobowości człowieka dorosłego. Im dłużej depresja trwa i im więcej ma epizodów, tym większe stwarza ryzyko.

Czytaj też:
Niedobór witaminy D u dzieci – przyczyny i skutki

Kryzys, który buduje

– Tak naprawdę choroba lub kryzys w rodzinie jest czynnikiem ryzyka zasadniczo wtedy, gdy dorośli sobie z tą chorobą lub kryzysem nie radzą. Sam fakt wystąpienia choroby nie jest tu największym problemem, a to, w jaki sposób dorośli sobie z nim poradzą. Jeśli zrobią to mądrze, podejmą leczenie, cała sytuacja może pomóc dziecku zdobyć bardzo cenne kompetencje życiowe. Kryzys, który jest dobrze przeżyty i przepracowany przez dorosłych może być więc czynnikiem ochronnym dla dziecka. Dobrą lekcją tego, jak należy stawiać czoła poważnym problemom. Takie dzieci mogą być choćby (tylko albo aż!) bardziej empatyczne niż rówieśnicy, co wcale nie musi być żadnym czynnikiem ryzyka czy też upośledzeniem, a dodatkową umiejętnością, którą dziecko posiada. To jest możliwe jednak tylko wtedy, kiedy rodzic wcześnie podejmie właściwe działania, dziecko wie co się dzieje, a jego potrzeby są zaspokajane – mówi Jarosław Mirkiewicz, psycholog i psychoterapeuta poznawczo-behawioralny z poradni CENTRUM CBT w Warszawie.