Powrót jednorękich bandytów. Tym razem legalnych
Artykuł sponsorowany

Powrót jednorękich bandytów. Tym razem legalnych

Automat do gry
Automat do gryŹródło:Fotolia / Tomasz Zajda
Pierwsze salony gier z automatami Totalizatora Sportowego powstaną już w czerwcu. To zyskowny biznes, więc państwo może zacząć zarabiać miliony. Nowe salony działają w zupełnie innych warunkach prawnych, niż funkcjonujące dawniej na pograniczu szarej strefy. Totalizatorowi Sportowemu, tak jak i ustawodawcy, zależy, by Polacy grali na automatach odpowiedzialnie, więc dba o budowę kultury grania. Automaty do gier to z jednej strony rozrywka, a z drugiej wysokie standardy ochrony gracza.

W 2009 r. działało w Polsce aż 53 tys. automatów poza kasynami oraz 7,6 tys. maszyn w salonach. Ministerstwo Finansów szacowało wówczas, że na rynku gier obraca się ok. 14 mld zł.

Kiedy wybuchła afera hazardowa, rząd koalicji PO-PSL chcąc ratować nadszarpnięty wizerunek, zdecydował się na wprowadzenie ustawy o grach hazardowych. Jej zapisy w praktyce zdelegalizowały automaty do gier. Firmy, które prowadziły je legalnie, miały robić to do momentu, kiedy skończą im się pozwolenia.

Ostatnie z nich kończyły się w 2015 r. Ale branża nie umarła śmiercią naturalną. Automaty przeniosły się po prostu do podziemia. Tylko w ubiegłym roku KAS zlikwidowała 24 tysiące nielegalnych automatów, co pokazuje, jak nieskuteczne były przyjęte w ustawie rozwiązania.

Model norweski

W 2017 r. przyjęto kolejną, nową ustawę hazardową. Likwidowała ona czarny rynek automatów, wprowadzała rejestr domen nielegalnych serwisów hazardowych, a Totalizator Sportowy został jedyną firmą, poza kasynami, która ma prawo do wykonywania monopolu państwa w zakresie działalności hazardowej na automatach do gry. Ustawa nałożyła na spółkę cały szereg obostrzeń. Są to tzw. zaawansowane mechanizmy odpowiedzialnej gry. Na czym one polegają? Mają one minimalizować negatywne skutki hazardu. Klienci muszą być pełnoletni. Dodatkowo gracze będą wprowadzać limity swojej aktywności oraz środków finansowych przeznaczanych na grę.

W praktyce oznacza to, że za pierwszym razem, gdy klient pojawi się w salonie, będzie musiał sam zadeklarować ile godzin chce grać i jakie pieniądze chce na to przeznaczyć. Pracownik Totalizatora Sportowego będzie musiał pilnować, by gracz nie przekraczał swoich deklaracji.

Wymogiem ustawy jest także ograniczenie maksymalnej liczby maszyn. Na każde tysiąc mieszkańców będzie mógł działać jeden automat, maksymalnie więc w Polsce uruchomionych zostanie ok. 38 tys. automatów.

Polska, nowelizując ustawę, zdecydowała się pójść drogą Norwegii, gdzie kilka lat temu również doszło do utworzenia państwowego monopolu. W modelu norweskim występuje wyłącznie gra rejestrowana. Klient, za każdym razem gdy korzysta z automatu, jest identyfikowany.

Rynek był przeszacowany

Co to oznacza dla sytuacji w Polsce? Otóż tyle, że polski rynek gier na automatach skurczy się, podobnie jak miało to miejsce w Norwegii. Po wprowadzeniu zmian spora część graczy zrezygnowała z gier na automatach. W 2006 r. rząd w Oslo szacował wartość rynku na ok. 2,5 mld euro. Dwa lata później, gdy wprowadzono państwowy monopol, obroty spadły. Dopiero w 2011 r. wartość obrotów w Norwegii oscylowała w granicach 0,5 mld euro, czyli pięciokrotnie mniej niż w szczytowym momencie przed monopolem. W 2014 r. rynek ciągle oscylował w granicach 1 mld euro obrotów

Podobnie będzie zapewne w Polsce. Właściwie należy też interpretować szacunki mówiące, o wartości rynku w okolicach 14 mld zł. Osoba grająca całą noc, często „zainwestowane” w maszynę pieniądze wygrywa i grając dalej, jeszcze raz obraca tą samą gotówką. W ten sposób w statystyce obrót jest sztucznie zawyżany, a realna wartość wprowadzonych do obiegu pieniędzy może być mniejsza.

Totalizator podaje, że urządzenie jednego lokalu - wraz z samymi urządzeniami i niezbędną infrastrukturą - kosztuje 1,1 mln zł. Ma się to zwrócić – wedle zapewnień spółki – po roku. I dopiero wtedy będziemy mogli mówić o zyskach. Szybciej można natomiast spodziewać się pierwszych wpływów budżetowych z tytułu podatków.

Już za blisko miesiąc rusza pilotaż. Spółka chce w nim sprawdzić, na jakich automatach Polacy chcą grać, w jakich miejscach i czy nie będą bali się nowych obostrzeń związanych z rejestracją.

- Pilotaż, który będzie prowadzony do końca tego roku, ma pokazać, jakie gry cieszą się największym zainteresowaniem. Samych salonów gier będzie również więcej, jeśli będą cieszyć się powodzeniem – zapewnia Olgierd Cieślik, prezes zarządu Totalizatora Sportowego. - Docelowo, w ciągu 4-5 lat Totalizator Sportowy może wprowadzić na rynek nawet 38 tys. automatów.

Źródło: Totalizator Sportowy