Związki zawodowe Uniwersytetu w Białymstoku protestują przeciwko ustawie o szkolnictwie wyższym

Związki zawodowe Uniwersytetu w Białymstoku protestują przeciwko ustawie o szkolnictwie wyższym

Studia, nauka
Studia, nauka Źródło: Fotolia / ijeab
Ok. stu osób, w tym przedstawiciele środowiska naukowego Uniwersytetu w Białymstoku, wzięło udział w proteście zorganizowanym we wtorek przez związki zawodowe działające na tej uczelni. Akcja miała nagłośnić sprzeciw wobec zmian wprowadzanych w szkolnictwie wyższym.

„Ustawa Gowina zagrożeniem dla uczelni wyższych” – pod takim hasłem odbyła się godzinna akcja przed budynkiem Wydziału Filologii i Wydziału Historyczno-Socjologicznego Uniwersytetu w Białymstoku. Zorganizowały ją trzy związki zawodowe działające na uczelni. W akcji wzięli udział pracownicy naukowi i administracyjni uczelni, przyszli też studenci uniwersytetu.

– Środowisko akademickie ma swój głos, ma swoją podmiotowość. I właśnie to jest manifestacja naszej podmiotowości – mówił prof. Andrzej Kisielewski, przewodniczący komisji zakładowej NSZZ Solidarność na Uniwersytecie w Białymstoku. – Zgromadziliśmy się, żeby powiedzieć »nie« szkodliwym zapisom w ustawie o szkolnictwie wyższym – powiedział prezes uczelnianych struktur Związku Nauczycielstwa Polskiego dr Maciej Karczewski, odnosząc się do zapisów projektu ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce – tzw. Ustawy 2.0. – Chcemy tego uniwersytetu bronić jako idei. Nie tylko jako naszego miejsca pracy, ale jako stylu życia, jako misji, jaka spoczywa na nas – dodał.

Przywoływał treść takich dokumentów, jak Europejska Karta Naukowca i mówił, że nie ma tam tego, co zawiera nowa ustawa o szkolnictwie wyższym, „że się mamy ścigać każdy z każdym (...)". – Podstawowe jest pytanie, po co mamy to robić, czy to jest rzeczywiście cel, misja uniwersytetu, cel naszego funkcjonowania jako społeczności akademickiej – pytał. Zaznaczył jednocześnie, że zmiany w szkolnictwie wyższym są potrzebne.

Uczestnicy akcji protestacyjnej mówili, że w konsultacjach projektu nowej ustawy nie został wysłuchany głos środowiska akademickiego. – To nie jest nasza ustawa, a powinna być – mówił dr Karczewski. Apelowali też do parlamentarzystów i władz lokalnych o wsparcie ich działań. W ocenie prof. Kisielewskiego, przepisy nowej ustawy zmieniają „kulturę akademicką” w Polsce. „Mamy nadzieję, że to jest dopiero początek dyskusji” – powiedział dziennikarzom.

Jako jeden z punktów kluczowych ustawy wskazał działalność nowego gremium – rad działających na uczelniach (miałyby się w nich znaleźć osoby spoza uczelni). – Nie wiemy, jak te rady mają wyglądać, nie wiemy po co one są. Przewidujemy, że mogą to być miejsca pracy dla różnych oligarchów lokalnych, akademickich czy biznesowych – dodał prof. Kisielewski.

W jego ocenie, szef resortu nauki, wicepremier Jarosław Gowin mówi o planowanych zmianach w szkolnictwie wyższym „językiem polityki”, a protestujący – „językiem konkretu”. – To język, w którym jednak widać taką obawę o przyszłość. Właśnie to powoduje, że tu dzisiaj jesteśmy – powiedział.

Protestujący sprzeciwiają się też planom zmiany sposobu zarządzania uczelniami; uważają, że w efekcie spowoduje to likwidację uczelnianej samorządności. „Niepokoi zaplanowany w ustawie scentralizowany system zarządzania, a także niezwykle restrykcyjne kryteria oceniania pracy naukowej i dydaktycznej. Nie zgadzamy się na ideę ścisłego powiązania efektów takiej oceny z uprawnieniami uczelni i poziomem jej finansowania” – napisali w odezwie opublikowanej w mediach społecznościowych.

W ich ocenie, wprowadzenie ustawy w życie w planowanym kształcie, doprowadzi do podziału polskich uczelni publicznych na „niewielką liczbę bogatych, centralnych uczelni badawczych i znacznie większą liczbę biednych uczelni, zajmujących się głównie dydaktyką i obsługą regionalnych rynków pracy”. „Nie ulega wątpliwości, że taki podział szybko doprowadzi do degradacji mniejszych uczelni i w efekcie spowoduje pogłębienie podziału cywilizacyjnego naszego kraju, czyli podziału na »Polskę A« i »Polskę B«” – argumentują.

Przebywający w miniony poniedziałek w Białymstoku szef resortu nauki Jarosław Gowin pytany przez dziennikarzy o protest mówił, że nie ma powodów, by obawiać się nadmiernego scentralizowania uczelni. – Rozumiem, że związkowcy nawiązują tutaj do zwiększenia roli rektora. Rzeczywiście chcielibyśmy, żeby uczelnie miały takich wyraźnych przywódców i trochę te kompetencje rektorów będą poszerzone, tak żeby uczelnie nie były luźnymi federacjami wydziałów, ale żeby były takimi jednolitymi organizmami, które się spójnie i całościowo rozwijają" – mówił wicepremier.

Jego zdaniem, argumenty podnoszone przez związkowców były analizowane, nie tylko przez ministerstwo, ale również przez parlamentarzystów, czy podczas wielu konferencji i sympozjów. Przekonywał też, że wprowadzone do projektu ustawy zmiany – jak to ujął – „otwierają możliwości” przed uczelniami średnimi i mniejszymi. Mówił przy tym, że w Europie widać trend do konsolidacji uczelni, np. w danych miastach. Zapewniał też, że jeśli takie procesy w kraju będą, to będą autonomicznymi decyzjami uczelni.

Pod koniec maja sejmowa komisja zarekomendowała projekt ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce – tzw. Ustawy 2.0 oraz projekt ustawy wprowadzający tę ustawę w życie. Komisja zaopiniowała również łącznie 160 poprawek, głównie rządowych. Projekt czeka teraz na drugie czytanie w Sejmie.

Źródło: Nauka w Polsce PAP