„10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku Rosjanie znaleźli nieuszkodzone rejestratory lotu polskiego tupolewa, które po zapakowaniu w worki zostały zabrane z wrakowiska i zniknęły. W ich miejscu kilka godzin później pojawiły się identycznie wyglądające skrzynki – tyle że z poważnymi uszkodzeniami” – tak „Gazeta Polska” reklamuje tekst, który ma się ukazać w środowym wydaniu.
Sensacje „Gazety Polskiej”
„GP” zapowiada publikację nieznanych wcześniej protokołów oględzin miejsca katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 roku, sporządzonych przez rosyjskich funkcjonariuszy. Mają one zawierać dowody na fałszerstwo, do którego doszło po katastrofie. Z ustaleń dziennikarza „Gazety Polskiej” wynika, że choć znajdują się one zarówno w rosyjskich, jak i polskich aktach, to nie zostały poddane badaniu przez prokuratorów. Przełomu mieli dokonać eksperci z komisji Macierewicza. To członkowie podkomisji smoleńskiej mieli jako pierwsi zwrócić uwagę na wspomniane – kluczowe ich zdaniem – materiały.
Macierewicz zły na Prokuraturę Krajową
Warto podkreślić, że publikacja „Gazety Polskiej” ma miejsce w czasie, gdy w Smoleńsku przebywają polscy prokuratorzy. Razem z członkami rosyjskiego Komitetu Śledczego ponownie badają oni szczątki Tu-154. Misja śledczych, wykonywana na zlecenie Prokuratury Krajowej, wywołała oburzenie szefa podkomisji smoleńskiej, Antoniego Macierewicza. Były szef MON na antenie TV Trwam mówił o braku odpowiedniej współpracy. Członkowie podkomisji nie zostali bowiem zaproszeni do wzięcia udziału w badaniach.
Czytaj też:
Antoni Macierewicz robi efektowne salto. Edmund Janniger pokazał nagranie