Walka o zakaz hodowli norek trwa. Czabański się nie poddaje

Walka o zakaz hodowli norek trwa. Czabański się nie poddaje

Krzysztof Czabański
Krzysztof Czabański Źródło: Newspix.pl / KAROL SEREWIS
Organizacje prozwierzęce zapowiadają na czwartkowe popołudnie wielką demonstrację pod hasłem „Gdzie ta dobra zmiana dla zwierząt?”. Powód? Rząd PiS zapowiedział rezygnację z zakazu hodowli zwierząt futerkowych. Z ustaleń „Wprost” wynika, że o wprowadzenie zakazu nadal zabiega też poseł PiS Krzysztof Czabański, autor projektu ustawy o ochronie zwierząt.

Rezygnację z zakazu ogłosił w lipcu minister rolnictwa Jan Ardanowski. Wcześniej o potrzebie jego wprowadzenia mówił m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński, który jako pierwszy złożył podpis pod projektem ustawy o ochronie zwierząt przygotowanej przez Czabańskiego, prywatnie wegetarianina i miłośnika zwierząt.

– Czabański jest rozżalony. Traktuje deklarację Ardanowskiego jako osobistą klęskę i naciska na prezesa w sprawie powrotu do koncepcji zakazu. Prawdopodobnie sam też jest poddawany presji przez ekologów. W partii wszyscy wiedzą, że jego córka jest dobrą znajomą lidera jednej z organizacji prozwierzęcych, która tak naprawdę napisała ten projekt – twierdzi rozmówca z .

Ekolodzy uważają, że na hodowli norek zarabia garstka futrzarzy, tymczasem zatrudnienie na fermach zwierząt futerkowych jest śladowe. Według danych ZUS na polskich hodowlach pracuje jedynie 986 osób. Część z nich to Ukraińcy.

Zdaniem przedstawicieli branży futrzarskiej dane ZUS dotyczą jedynie tych podmiotów, które zgłosiły chów i hodowlę zwierząt (m.in. norek, lisów, jedwabników, pszczół) jako dominujący przedmiot działalności. – Tymczasem większość ferm jako dominujący przedmiot działalności podaje produkcję paszy a hodowlę – jedynie jako przedmiot dodatkowy – tłumaczy w rozmowie z „Wprost” Jacek Podgórski, prezes Instytutu Gospodarki Rolnej związanego z branżą. I podaje konkretny przykład: jedna firma Futrex posiadająca własne fermy zatrudnia ok. 800 osób. Z kolei w Bartniku Sądeckim, znanym producencie miodu, który także nie został ujęty w danych ZUS, pracuje kolejnych 150 osób. – W sumie w Polsce działa ponad 5 tysięcy firm, które w przedmiocie działalności wymieniają hodowlę.

Innym argumentem ekologów jest to, że połowa produkcji skór w Polsce należy do zagranicznych właścicieli, na przykład Holendrów, którzy nie mogą prowadzić takiej działalności u siebie.

Podgórski twierdzi, że to nieprawda: – Większość hodowli jest prowadzona przez firmy rodzinne, polskie. Państwo nie dopłaca do tej gałęzi rolnictwa a roczna wartość polskiego eksportu futer wynosi 1,2 mld zł. Hodowcy nie rejestrują firm w rajach podatkowych, płacą podatki w Polsce I to niemałe, 600-800 mln zł rocznie. Nic dziwnego, Polska jest drugim producentem skór w Europie i trzecim na świecie - mówi.

Jednak według ekologów te dane są nieprawdziwe. - Z danych Ministerstwa Finansów dotyczących wpływów do budżetu z całej podklasy działów specjalnych wynika, że wpływy do budżetu nie wynoszą 600-800 milionów złotych, tylko niecałe 12 milionów. Podobnie jest z eksportem, który w ub r. wyniósł 796 mln a nie 1,2 mld - mówi Mikołaj Jastrzębski z Fundacji Vivia!