Prezydent: to dobry moment na pakt społeczny

Prezydent: to dobry moment na pakt społeczny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Lech Kaczyński, który gościł w Gdańsku na obradach Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność", powiedział, że z uwagi na wzrost gospodarczy w Polsce jest dobry moment na zawarcie paktu społecznego.

"Raz jeszcze powtarzam: pozostaję otwarty. (...) Prezydent RP ma urząd znakomicie dostosowany do tego, żeby patronować tego rodzaju przedsięwzięciom jak pakty społeczne. Jestem gotów to z całą radością uczynić. Jest to możliwe, jest do tego dobra sytuacja. Dużo gorzej by to było robić w warunkach społecznego kryzysu gospodarczego" - powiedział L. Kaczyński.

Prezydent podkreślił, że jest do tego gotów ze względu na swoje przekonania i życiorys. "To wszystko nakazuje mi być entuzjastą tego paktu, tylko muszą być strony" - zaznaczył L. Kaczyński. Podkreślił, że można mówić o potrzebie paktu społecznego - pod warunkiem, że pracodawcy będą prawdziwymi partnerami do dialogu z pracownikami.

L. Kaczyński uważa, że obecne rządy, mimo trudnej sytuacji gospodarczej, odnoszą jednak sukcesy. "Nie twierdzę, że obecne rządy są rządami idealnymi, bo rządów idealnych w ogóle nie ma. Ja tylko twierdzę, że obiektywnie one w różnych dziedzinach, nie tylko gospodarczych, mimo bardzo trudnej sytuacji politycznej, bardzo trudnej, odnoszą jednak sukcesy" - zaznaczył.

Zdaniem prezydenta, 2006 rok był "zdecydowanie najlepszy z ostatnich 17 lat". Jak podkreślił, rosną PKB, inwestycje i - w niespotykanej skali - wykorzystanie środków z UE.

Prezydent powiedział też, że w Polsce panuje najwyższy od ponad 30 lat stopień optymizmu społecznego. "Obiektywnie patrząc, wyniki tych rządów są zdecydowanie dobre, ale z mediów można dojść do wniosku, że mamy okres ciężkiej klęski" - powiedział L. Kaczyński. Jego zdaniem, paranoją jest to, że zdecydowanie dobry okres w kraju w mediach jest przedstawiany jako czas nieudolnych i złych rządów.

L. Kaczyński zadeklarował, że w pełni popiera związkowców w walce z obchodzeniem prawa pracy. "Samozatrudnienie to najczystsza paranoja" - powiedział.

Lech Kaczyński przypomniał też, że skierował do parlamentu projekt ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy, wzmacniający nadzór nad przestrzeganiem przepisów i zaostrzający sankcje za ich łamanie.

W trakcie spotkania przewodniczący "Solidarności" Janusz Śniadek przedstawił Lechowi Kaczyńskiemu założenia trwającej już związkowej akcji "Niskie płace barierą rozwoju Polski". Jej hasło przewodnie to żądanie, aby zarobki w kraju rosły dwa razy szybciej w stosunku do wzrostu wydajności pracy. Od czwartku 22 lutego 30 tysięcy plakatów z tym postulatem zostanie rozwieszonych w zakładach pracy w całej Polsce.

Prezydent odnosząc się do kwestii wzrostu płac ocenił, że z jednej strony są podstawy do ich wzrostu, a z drugiej trzeba pamiętać, iż należy w tej sprawie działać zdecydowanie ostrożnie, mimo dobrych prognoz dla Polski.

"Trzeba pamiętać o tym, że nadmierny wzrost optymizmu konsumpcyjnego i inwestycyjnego był jednym z głównych źródeł tego, co stało się w 1998, czyli silnego tąpnięcia" - dodał L. Kaczyński.

Śniadek zapowiedział także, że "Solidarność" występuje z propozycją zawarcia umowy społecznej promującej zatrudnienie pracowników na stałe. "Zatrudnienie na czas określony, fałszywe samozatrudnienie (...) to nie lekarstwo na bezrobocie, lecz wręcz przeciwnie - to schorzenie, które może okazać się bardzo groźne dla polskiego rynku pracy" - uzasadnił.

Jako przykład podał Hiszpanię, gdzie zawarto podobne porozumienia w 1997 i 2006 r. Dzięki nim hiszpańscy pracodawcy, którzy rezygnują z zatrudniania pracowników na czas określony, mogą liczyć na specjalne ulgi podatkowe.

"Do zawarcia takiej umowy konieczne jest podjęcie dialogu między partnerami społecznymi, wzajemny szacunek i zaufanie. Tymczasem dialog bieżący lub częsty jego brak na poziomie poszczególnych resortów mogą uniemożliwić jakiekolwiek porozumienie" - podkreślił Śniadek.

Zdaniem lidera "S", "brak umiejętności komunikowania się z partnerami społecznymi to wielka słabość niektórych przedstawicieli, nie tylko obecnego rządu". "Nie zbudują Polski solidarnej ludzie, nie umiejący podejmować dialogu" - dodał.

"Umiejętność komunikowania się z ludźmi, prowadzenie dialogu to ważna kompetencja, której brak dyskwalifikuje menadżera w nowoczesnej gospodarce; tym bardziej brak takich umiejętności jest dyskwalifikujący dla poszczególnych ministrów i podsekretarzy stanu" - dodał szef "S".

Kaczyński zadeklarował pomoc w tej sprawie.

"Będziemy pracowali nad relacją między związkowcami a poszczególnymi resortami(...) Przyjmuję z pokorą informacje o przypadkach, w których poszczególne osoby nie są na ten dialog nastawione. Nie jestem tutaj adresatem, bo nie jestem szefem rządu, ale oczywiście szefowi rządu te informacje przekażę" - powiedział. Dodał, że jeśli chodzi o same kierownictwo rządu, to przynajmniej "jeśli chodzi o 'Solidarność', dialog jest stosunkowo intensywny".

Spotkanie Lecha Kaczyńskiego ze działaczami "S" trwało ponad godzinę, w tym przez pół godziny toczyło się bez udziału dziennikarzy.

Szef Sekretariatu Górnictwa i Energetyki "S" Kazimierz Grajcarek powiedział dziennikarzom, że prezydent złożył "pewne pozytywne deklaracje", w tym taką, że dojdzie do spotkania między nim a sekretariatem. W marcu w Warszawie ma dojść do dużej manifestacji Sekretariatu Górnictwa i Energetyki "S" z powodu łamania przez rząd umów zawartych ze związkowcami.

Grajcarek dopytywany, czy deklaracje Kaczyńskiego mogą spowodować, że do tej demonstracji nie dojdzie, wyjaśnił, iż jest to przedwczesny wniosek.

"Mieszane uczucia" po spotkaniu z L. Kaczyńskim miała natomiast przewodnicząca Sekretariatu Ochrony Zdrowia "S" Maria Ochman. "Może nasze oczekiwania były takie, że prezydent będzie miał trochę większą wiedzę w niektórych sprawach, a zapowiedział ich wyjaśnienie i zbadanie" - wyjaśniła. "Liczymy, że po tym spotkaniu będzie lepiej. Jeśli nie, to alternatywą będzie przeniesienie tego dialogu na ulicę. To byłby najgorszy wariant" - dodała.

pap, ss, ab