Informację o śmierci Agnieszki Dymeckiej zamieszczono w m.in. na Twitterze na profilu „Poranek TVP Info” oraz podano w programie „Panorama”. We wpisie z piątku 28 grudnia przypomniano, iż dziennikarka ta przez wiele lat zajmowała się prezentowaniem widzom prognozy pogody, a w ostatnio była także kierownikiem redakcji działu Pogoda w Telewizji Polskiej. Dymecka, która zmarła w wieku 51 lat, zmagała się z ciężką chorobą. Przez wzgląd na pewne okoliczności, sprawą zajęła się prokuratura.
„To nie jest tak, że kogoś podejrzewamy”
Jak podaje Onet, brat dziennikarki na stałe mieszka w Rosji. Gdy siostra przestała się z nim kontaktować, zaniepokojony poprosił osobę mieszkającą w pobliżu o sprawdzenie, czy wszystko jest z nią w porządku. – Ta osoba udała się do domu pani Agnieszki Dymeckiej. Przez okno zauważyła, że w mieszkaniu leży kobieta, a po mieszkaniu biegają psy. Na miejsce przybyło pogotowie. Lekarz stwierdził zgon – powiedział w rozmowie z Onetem rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński.
Prokuratura zleciła sekcję zwłok, ale nie podano jeszcze jej wyników. Wszczęto także dochodzenie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Nie oznacza to jednak, że wątek udziału osób trzecich w śmierci Dymeckiej jest brany pod uwagę. – To jest robocza kwalifikacja, którą zawsze przyjmujemy w przypadku odnalezienia ciała osoby, która mieszkała sama. Musimy dokładnie ustalić okoliczności śmierci. To nie jest tak, że kogoś podejrzewamy – powiedział Łapczyński. Dodał, że chociaż ciało znaleziono 27 grudnia, to lekarz stwierdził, że zgon nastąpił wcześniej.
Czytaj też:
Warszawa. Co najmniej 13 osób rannych w zderzeniu tramwajów na Woli