Podsłuchy to nowa obsesja Polaków. Wszyscy chcą mieć taśmy z hakami

Podsłuchy to nowa obsesja Polaków. Wszyscy chcą mieć taśmy z hakami

Taśmy, zdj. ilustracyjne
Taśmy, zdj. ilustracyjneŹródło:Fotolia / Pio Si
- Jedna z moich klientek zamontowała podsłuch w samochodzie męża. Podsłuchiwanie tak ją pochłonęło, że popadła w obsesję. Wzięła zwolnienie lekarskie, by szpiegowanie nie kolidowało z pracą. Jednak mąż w końcu zorientował się, że jest podsłuchiwany, zdemontował urządzenie i tym samym odebrał żonie kontrolę. To doprowadziło ją do załamania nerwowego - opowiada Bartosz Weremczuk, licencjonowany detektyw. Jak mówi, podsłuchiwanie przestało być już tylko domeną służb, bo podsłuchują się dosłownie wszyscy.

Oprócz konkurentów w biznesie gotowych posunąć się do nielegalnego nagrywania, podsłuchują się nawzajem też pracodawcy i pracownicy, ofiary nagrywają swoich mobberów, rodzice podsłuchują dzieci, a dzieci rodziców, najczęściej tłumacząc się dobrem swoich bliskich. Biznesmeni nagrywają się nawzajem, bo w biznesie nie wszyscy uważają umowę dżentelmeńską za wiążącą. Do tego dochodzi nagrywanie opiekunek dzieci i osób starszych, gdy ich rodziny obawiają się, że opieka nie jest sprawowana należycie. Są też podsłuchy, które mają pomóc wygrać walkę o majątek.

Moda na prywatne „taśmy”

Podsłuchiwanie staje się coraz bardziej popularne także za sprawą kolejnych afer z „taśmami”, które w ostatnich latach regularnie wstrząsają życiem publicznym. Wystarczy wspomnieć kelnerów, którzy nagrywali prominentnych polityków m.in. w restauracji Sowa&Przyjaciele, Leszka Czarneckiego nagrywającego szefa Komisji Nadzoru Finansowego, czy tzw. taśmy Kaczyńskiego, których zapis w ostatnich tygodniach serwuje „Gazeta Wyborcza”.

– Zauważyliśmy nawet pewną sezonowość skorelowaną z aferami politycznymi – mówi Michał Nosowski z firmy AlfaTronik zajmującej się sprzedażą i montażem urządzeń detektywistycznych.

Z danych firmy, w której pracuje wynika, że w latach 2014-2015, czyli tuż po tym jak „Wprost” opublikował serię artykułów na temat afery taśmowej, sprzedaż urządzeń szpiegowskich wzrosła o 29 proc. Mężczyzna przyznaje, że dwa lata później, pod koniec 2017 roku, w niektórych kategoriach urządzeń wzrost sprzedaży wyniósł nawet 212 proc., a jednymi z najpopularniejszych były wykrywacze podsłuchów. – Pomimo silnej konkurencji oraz łatwych zakupów detalicznych w Chinach, odnotowujemy w ostatnich latach dwucyfrowy wzrost rok do roku – dodaje Nosowski.

Mężczyzna podkreśla, najczęściej zakupy w sklepie, w którym pracuje, robią mężczyźni w wieku do 44 lat, jest ich aż 60 proc. Jeśli chodzi o kobiety, to w urządzenia szpiegowskie zaopatrują się najczęściej panie w wieku od 25 do 34 lat. – Głównie kupują klienci indywidualni, zamówienia firm i instytucji stanowią 31 proc. ogółu naszych zamówień – wylicza.

Kto może podsłuchiwać?

Gdy ktoś, całkiem prywatnie, chce zainstalować urządzenie nagrywające np. w czyimś samochodzie, musi pamiętać, że zakładając taki podsłuch łamie prawo.

Karnista, prof. Piotr Kruszyński wyjaśnia, że legalnie można kupić podsłuch, lub innego rodzaju sprzęt szpiegowski. Legalnie można też go używać, jeśli nagrywanie odbywa się za zgodą osoby, która jest nagrywana. – Nagrywanie swoich rozmówców, np. w czasie telefonicznych dyskusji i nie informowanie ich o rejestrowaniu przebiegu rozmowy, co najwyżej traktowane może być w kategoriach świństwa. Rodzice mogą też skorzystać z kamery ukrytej w maskotce, by śledzić poczynania opiekunki zajmującej się ich dzieckiem. Tu działa zasada: „wolnoć Tomku, w swoim domku” – mówi prawnik.

Jednak, gdy ktoś montuje podsłuch w domu osoby trzeciej, w jej aucie, lub biurze, grożą mu za to sankcje prawne. Mecenas Kruszyński przypomina, że „osoba, która w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniona, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. – Zdarza się też tak, że żona, która postanawia nagrywać męża podejrzanego o zdradę, tłumacząc się stanem wyższej konieczności, zdobywa w ten sposób dowody. Bywa, że dzięki nim dostaje rozwód z orzeczeniem o winie męża, ale równolegle, jeśli organy ścigania nie uznają, że działała w stanie wyższej konieczności, naraża się na odpowiedzialność karną, bo koniec końców bezprawnie uzyskała informacje – wyjaśnia prof. Kruszyński. Czym jest stan wyższej konieczności w kontekście nagrywania na przykład współmałżonka? – Może wchodzić w grę jedynie wtedy, jeżeli celem działania sprawcy było wyłącznie zdobycie dowodu zdrady męża czy żony i dowód ów był użyty tylko dla celów sprawy rozwodowej – zaznacza profesor.

Czytaj też:
Jarosław Kaczyński o taśmach opublikowanych przez „GW”: Muszę prostować te wszystkie kłamstwa i sugestie...
Czytaj też:
Kuzyn Kaczyńskiego o swoim zięciu, który nagrał prezesa PiS: To nie jest żadna rodzina
Czytaj też:
Marek Falenta trafi do więzienia. Jest ostateczny wyrok

Więcej możesz przeczytać w 7/2019 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.