Po porwaniu w Białymstoku podawał się w TVP za policyjnego mediatora. Sam ma sprawę o znęcanie się nad rodziną

Po porwaniu w Białymstoku podawał się w TVP za policyjnego mediatora. Sam ma sprawę o znęcanie się nad rodziną

Policjanci, zdjęcie ilustracyjne
Policjanci, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia / Anton Gvozdikov
W piątek 8 marca Marek M. wystąpił w TVP Info i opowiadał o sprawie porwania w Białymstoku 3-letniej Amelki i jej mamy. Mężczyzna został przedstawiony jako policyjny mediator i twierdził, że sam uczestniczył w akcji. Jak informuje „Gazeta Wyborcza” 40-latek sam ma proces za znęcanie się nad partnerką, a przed dwoma laty miał porwać od niej swoją córkę.

Marek M. informował na antenie TVP Info, że ojciec Amelki Cezary, skontaktował się z nim w czwartek 7 marca. – Tatuś walczył bardzo nieskutecznie z polskim systemem prawnym. Jego desperacja doprowadziła do odebrania dziecka, niestety siłowego, z czym nie mogliśmy się do końca zgodzić – tłumaczył. – Musieliśmy akcję przeprowadzić tak, żeby dziecku ani nikomu nic się nie stało. Szczególnie zależało nam też na ojcu, który był bardzo szykanowany – przekonywał. Stwierdził ponadto, że matka wcale nie została wraz z dzieckiem wciągnięta do samochodu, a sprawcy nie mieli kominiarek. – Mamy nagranie, gdzie matka normalnie rozmawia, przekazuje informacje, że udają się teraz do domu do Niemiec, tak przynajmniej wywnioskowaliśmy z jej wypowiedzi. Pan Czarek nigdy, przenigdy, nie stosował przemocy psychicznej ani fizycznej na matce dzieci. Jest to historia zmyślona przez babcię dziecka – mówił Marek M.

Rzecznik KGP Mariusz Ciarka już w czwartek mówił, że policja nie ma nic wspólnego z Markiem M. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” insp. Ciarka podkreślił, że Marek M. nie był nigdy policjantem, nie był mediatorem ani negocjatorem policyjnym. – Nie wykonywał dla nas żadnych usług czy czynności – podkreślił Ciarka.

„Gazeta Wyborcza” podaje we wtorek, że 40-latek ma proces za wieloletnie fizyczne, psychiczne i ekonomiczne znęcanie się nad partnerką. Ponadto Marek M. sam miał w przeszłości odebrać przemocą matce córeczkę. Od półtora roku proces w tej sprawie toczy się przed sądem w Środzie Wielkopolskiej. Mężczyźnie postawiono sześć zarzutów, m.in. o znęcanie się i groźby karalne. W rozmowie z „Wyborczą” była partnerka Marka M. poinformowała, że ma on zakazał zbliżania się do dzieci.

Czytaj też:
Odnaleziono zaginioną Amelkę i jej matkę. Zatrzymano obu porywaczy

Źródło: Gazeta Wyborcza / TVP Info