Christian Davis dla „Wprost”: Brexit jest jak kotlet schabowy w DVD

Christian Davis dla „Wprost”: Brexit jest jak kotlet schabowy w DVD

Flaga Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii na tle Parlamentu
Flaga Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii na tle ParlamentuŹródło:Fotolia / lazyllama
– To nie jest tak, że wszyscy nagle zwariowali. Mamy do czynienia z sytuacją, gdy racjonalny system zaczyna nagle procedować naprawdę straszny i kompletnie nieracjonalny pomysł – mówi Christian Davies, korespondent „The Guardian” w Polsce

Anna Gielewska, „Wprost”: Co się wyłoni z tego chaosu?

Christian Davies: Jak powtarzają w Londynie - nie słuchaj nikogo, kto twierdzi, że wie, co się wydarzy. Tego nie wie nikt, w tym premier Theresa May. Arytmetyka w parlamencie jest skomplikowana, a różne scenariusze niepewne. Trzeba też pamiętać o presji psychologicznej, pod jaką od lat znajdują się wszyscy zaangażowani w ten kryzys. Nie są już w stanie patrzeć na sytuację w świeży sposób, bez emocji, nie mają energii, a ludzie tracą cierpliwość. Także Unia nie jest jednym aktorem, choć w tej sprawie jest zjednoczona. Do tego dochodzi historycznie drażliwa kwestia granicy irlandzkiej – w rzeczywistości to jedna z ostatnich nierozwiązanych granic Europy. Dotychczasowe rozwiązanie opierało się na założeniu, że Wielka Brytania i Irlandia są w UE.

Czas topnieje, zgodnie z prawem Brexit ma się dokonać 29 marca – z umową lub bez.

Nikt nie chce wychodzić z Unii bez umowy, ale i nikt nie zgadza się co do tego, jakie powinno być inne rozwiązanie. Tak więc po niemal trzech latach zmierzamy do scenariusza, którego praktycznie nikt nie chce. Nawet gdyby patrzeć na tę sytuację z zewnątrz i bez emocji, to jest ona prawie niemożliwa do rozwiązania. Gdy dochodzą jeszcze emocje, to możemy obserwować takie sceny, jak z ostatnich dni.

Na ile emocje wokół Brexitu dzielą społeczeństwo? Czy pro-brexitowcy są w stanie siedzieć przy jednym stole z tymi, którzy chcą zostać w Unii?

Brexit to koncept, który zrodził się z emocji. Nie twierdzę, że nie było w nim żadnych racjonalnych argumentów, ale motywacje wielu głosujących miały wyłącznie emocjonalne podłoże, wyrażające się choćby w hasłach o wyzwoleniu narodu. Naprzeciw tym emocjom była chłodna analiza, że wyjście z Unii naprawdę nie leży w interesie Wielkiej Brytanii i będzie straszliwie szkodliwe, w perspektywie dekad. Ale gdy widzisz, że twój kraj funduje sobie straszną rzecz bez żadnego powodu, to w końcu też pojawiają się emocje. I dochodzi do zwarcia.Wynik referendum byłwbrew woli parlamentu, który jednak przyjął, że musi ten wynik respektować – to przecież kolejny wymiar emocjonalny. Parlamentarzyści znaleźli się w pułapce między świadomością, jaką szkodę wyrządzą, a poczuciem obowiązku względem referendum. To nie jest tak, że wszyscy nagle zwariowali i stali się irracjonalni. Mamy tu po prostu do czynienia z sytuacją, gdy racjonalny system nagle zaczyna procedować naprawdę straszny i kompletnie nieracjonalny pomysł. To jest tak jakby włożyć kotleta schabowego do dvd i się dziwić, że ono przestało działać.

Czytaj też:
John Bercow pokrzyżował plany Theresy May. Zablokował trzecie głosowanie ws. brexitu

Cały wywiad dostępny jest w 12/2019 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.