Pedofil z filmu Sekielskiego nie jest już księdzem. Wrocławska kuria potwierdza

Pedofil z filmu Sekielskiego nie jest już księdzem. Wrocławska kuria potwierdza

Ksiądz, zdj. ilustracyjne
Ksiądz, zdj. ilustracyjne Źródło:Fotolia / Anneke
W filmie „Tylko nie mów nikomu” pojawiło się kilka wątków związanych z pedofilską działalnością duchownych. Jednym z „bohaterów” dokumentu był Paweł Kania, który miał dopuszczać się molestowania na terenie diecezji wrocławskiej. Tamtejsza kuria po emisji filmu Sekielskiego przekazała, że Kania został usunięty ze stanu duchownego.

Najnowsze informacje na temat Pawła Kani przekazała „Gazeta Wyborcza”. Dziennikarze zapytali rzecznika wrocławskiej kurii o duchownego, którego wątek pojawił się w filmie Tomasza Sekielskiego. – Nikt się z nami w sprawie tego księdza nie kontaktował. On już księdzem nie jest – powiedział ks. Rafał Kowalski. Okazuje się, że Watykan jeszcze przed Świętami Wielkanocnymi podjął decyzję o usunięciu Kani ze stanu duchownego. Ta decyzja zakończyła proces kanoniczny, który rozpoczął się w 2012 roku.

Hierarchowie wiedzieli?

Już na początku marca pojawiły się doniesienia dziennikarzy „Gazety Wyborczej” mówiące, że wrocławscy hierarchowie kard. Henryk Gulbinowicz i abp Marian Gołębiewski przez kilka lat mieli wiedzę na temat działalności ks. Pawła Kani, który został skazany za gwałt i molestowanie chłopców. Sąd wymierzył Kani wyrok siedmiu lat pozbawienia wolności.

Przedstawiciele fundacji „Nie lękajcie się” przekazali pod koniec lutego raport, w którym opisano działania biskupów. Kuria odniosła się do sprawy w oświadczeniu. „Dopiero w 2010 roku uznano duchownego za winnego posiadania materiałów zakazanych prawem. Wówczas został on wycofany z pracy duszpasterskiej i odsunięty od wszelkiej posługi wobec dzieci i młodzieży” – podano.

Oferował 100 zł za usługi seksualne

„GW” przypomina, że w 2005 roku ks. Kania został zatrzymany przez policję, gdy proponował trzem nieletnim chłopcom 100 złotych za usługi seksualne. Był wtedy wikariuszem parafii świętego Ducha we Wrocławiu. Według świadków, ówczesny proboszcz miał informować o skłonnościach Kani abp. Gołębiewskiego. Gdy policjanci na plebanii znaleźli materiały z dziecięcą pornografią, ksiądz Kania został osadzony w domu dla księży emerytów. Kard. Gulbinowicz poręczył za duchownego. W kolejnych latach Kania prowadził katechezę dla dzieci w Bydgoszczy. W Miliczu duchowny również pracował z dziećmi. Z parafii usunięto go po tym, jak w 2010 roku zapadł prawomocny wyrok w sprawie zatrzymania z 2005 roku. Wówczas kapłanowi udowodniono posiadanie materiałów z dziecięcą pornografią.

W 2012 roku w pokoju hotelowym, w którym zameldował się ks. Kania wraz z nieletnim chłopcem, policja wezwana przez zaniepokojoną obsługę, odnalazła pornografię z udziałem chłopca. Jak podaje „GW” ksiądz zgwałcił jednego chłopca w czasie, gdy posługiwał w parafii we Wrocławiu, drugiego – po pierwszym wyroku, gdy mieszkał w klasztorze. – Nie twierdzimy, że problemu nie było, że nikomu nie została wyrządzona krzywda (…). Wymiar sprawiedliwości nie dopatrzył się winy ks. Kani w 2005 roku, w następstwie czego pewne błędy mogły być udziałem również ludzi Kościoła – powiedział w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” ks. Rafał Kowalski, rzecznik wrocławskiej kurii.

Czytaj też:
Terlikowski skomentował film Sekielskiego. „Kto za to odpowiada?”
Czytaj też:
„Tylko nie mów nikomu”. Manuela Gretkowska: Chce mi się rzygać po przeczytaniu postu Hołowni

Źródło: Gazeta Wyborcza