Przypomnijmy, że „Fakt” we wtorek 21 maja ujawnił, że Scheuring-Wielgus miała dwa psy, które pod koniec 2016 roku oddała do toruńskiego schroniska. – Miała dom z ogrodem, ale nie było jej stać na spłatę kredytu, więc przeprowadziła się do mieszkania. Chyba po prostu nie chciało jej się nimi zajmować – twierdził w rozmowie z Barbarą Burdzy informator z otoczenia posłanki.
Dziennikarka poprosiła o komentarz w sprawie również samą zainteresowaną. – Musieliśmy oddać psy, bo mam alergię – wyjaśniła Scheuring-Wielgus. Dodała, że „kundli” – jak określiła swoje dwie suczki – „nikt ze znajomych nie chciał”. – Przecież nie zostawiłam ich w lesie – argumentowała i wyjaśniła, że przelała pieniądze na rzecz schroniska. Oba czworonogi znalazły już nowych właścicieli.
Posłanka tłumaczyła swoje zachowanie szerzej we wpisie na Facebooku, ale nie przekonało to komentujących. W jej obronie stanęła Paulina Młynarska. „Mamy nową odsłonę festiwalu hipokryzji w kraju-baju. Joanna Scheuring- Wielgus z Wiosny ma zostać potępiona, a cały jej dorobek polityczny, odwaga, nieustępliwość i pracowitość oraz ponoszone ryzyko- obrócone w perzynę. Bowiem będąc w trudnej sytuacji zdrowotnej oddała psy do schroniska. Czyli tam, dokąd trafiają zwierzaki, gdy nie ma się innego wyjścia” – stwierdziła, określając całą sytuację mianem „świętoszkowatej hipokryzji rodem z tabloidów”.
Paulina Młynarska zdradziła też, że sama oddała do schroniska suczkę, która pogryzła jej dziecko. Jak dodała, zwierzęcia nie chciał przyjąć nikt ze znajomych, a ona sama wsparła placówkę finansowo. „A teraz proszę zrobić z tego okładkę, odebrać cały mój dorobek i spalić mnie na stosie. Gdyż żyjemy w niebie, a głosujemy na anioły. Sami święci w tym kraju. Wszyscy kochają zwierzątka. Schabowy smakował na obiad? Zupa na kościach była pycha? Dziękuję za uwagę. Joanna, nie pękaj!” – zwróciła się do Scheuring-Wielgus.
Czytaj też:
Scheuring-Wielgus oddała psy do schroniska. „Kundli nikt ze znajomych nie chciał”