Płyta miała być dowodem ws. wypadku Beaty Szydło. Nagrania nie udało się odzyskać

Płyta miała być dowodem ws. wypadku Beaty Szydło. Nagrania nie udało się odzyskać

Wypadek z udziałem Beaty Szydło
Wypadek z udziałem Beaty Szydło Źródło: Newspix.pl / Michał Legierski
Eksperci z Biura Ekspertyz Sądowych analizowali płytę, na której znajdowały się nagrania z monitoringu mające być dowodem ws. wypadku kolumny przewożącej Beatę Szydło. Płyta została jednak uszkodzona, a zdaniem specjalistów materiału nie udało się odzyskać. Obrońca kierowcy seicento wskazuje, że tym samym prawdopodobnie utracono możliwość dotarcia do bezpośredniego świadka zdarzenia.

Informację o wynikach badań przeprowadzonych przez Biuro Ekspertyz Sądowych w Lublinie przekazała stacja TVN24. Specjaliści orzekli, że płyta, na której zarejestrowano nagranie z monitoringu, została uszkodzona mechanicznie, a danych nie da się odzyskać. Prokurator okręgowy z Krakowa Rafał Babiński stwierdził z kolei, że „od początku było wiadomo, że ten dowód nie ma żadnego znaczenia dla dalszego sprawy, bo to nagranie nie obejmuje miejsca zdarzenia przejazdu kolumny”. – To jest nagranie z budynku, który znajduje się kilkaset metrów od miejsca zdarzenia, ale obok, na równoległej ulicy – dodał.

Innego zdania jest Władysław Pociej, obrońca Sebastiana Kościelnika, czyli kierowcy seicento biorącego udział w wypadku z limuzyną z kolumny rządowej. Jego zdaniem „jest wysoce prawdopodobne, jeśli nie graniczące z pewnością, że na tym nagraniu musiał być zarejestrowany samochód, który zatrzymał się bezpośrednio za Sebastianem tuż przed wypadkiem, a później na polecenie funkcjonariuszy ówczesnego BOR został przekierowany do natychmiastowego odjazdu w ulicę Orzeszkowej”. Pociej dodał, że wspomniane auto musiało dojechać so skrzyżowania położonego 300 metrów dalej, które było objęte monitoringiem. – Być może jest inaczej i nie mam racji, ale w moim przekonaniu bardzo prawdopodobne jest, że utraciliśmy możliwość ustalenia kierowcy tego samochodu, bezpośredniego świadka zdarzenia – podsumował.

Wypadek

Do wypadku rządowego audi wiozącego doszło 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu. Auto podczas manewru wyprzedzania zderzyło się z fiatem prowadzonym przez 21-letniego Sebastiana Kościelnika. Ówczesna szefowa rządu po wypadku trafiła do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, gdzie przebywała przez tydzień. Zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku postawiono Sebastianowi K., jednak mężczyzna nie przyznał się do winy. Według ustaleń prokuratury, kierowca seicento nie zachował należytej ostrożności na drodze. Kolumna Szydło miała włączone sygnały świetlne, natomiast nie ma jednoznacznych ustaleń, czy działały sygnały dźwiękowe. Samochody miały poruszać się z prędkością 58 km/h.

Czytaj też:
PO składa zawiadomienie do prokuratury ws. PFN. Chodzi o współpracę z firmą PR-ową