W marszu udział brało kilka tysięcy ludzi. Wyruszyli z Wyspy Słodowej i planowali przejść ulicą Dubois, mostem Sikorskiego do placu Jana Pawła II i do placu Solidarności. Po zaledwie 200 metrach, organizowany przez między innymi byłego księdza Jacka Międlara, został zablokowany i rozwiązany. Głównie z powodu wznoszonych przez jego uczestników antysemickich haseł takich jak: „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”, „Tu jest Polska, a nie POLIN”. Zanim służby rozwiązały marsz, wystosowały do narodowców trzykrotnie ostrzeżenie.
Policja zaapelowała do uczestników marszu o rozejście się. Wówczas w kierunku funkcjonariuszy poleciały petardy, butelki i kamienie. W odpowiedzi policja użyła armatek wodnych i gazu. Później kordon policji zepchnął manifestantów w stronę ulicy Pomorskiej.
Służby podały dziś, że w wyniku zamieszek rannych zostało pięciu policjantów. W sumie zatrzymanych zostało 14 osób.
Czytaj też:
Wrocławski marsz rozwiązano. Ojciec z dzieckiem na ramionach wykłócał się z policjantami