Trzy akty oskarżenia wobec byłego księdza Jacka M. Jednym z zarzutów wzywanie do nienawiści

Trzy akty oskarżenia wobec byłego księdza Jacka M. Jednym z zarzutów wzywanie do nienawiści

Jacek M.
Jacek M. Źródło: Newspix.pl / Adam Mroczek
Negowanie Holokaustu, wzywanie do nienawiści i znieważenie Tadeusza Mazowieckiego, to trzy czyny, za które w trzech osobnych sprawach odpowiadać może były ksiądz z Wrocławia, Jacek M. Informację o aktach oskarżenia podała „Gazeta Wyborcza”.

W grudniu ubiegłego roku do mieszkań Jacka M. oraz jego bliskich wkroczyli funkcjonariusze ABW. Były ksiądz został wówczas oskarżony m.in. o publiczne nawoływanie do nienawiści. Teraz „Wyborcza” informuje o aktach oskarżenia związanych z wystąpieniami M. i głoszonymi przez niego hasłami. Jeden z nich dotyczy negowania prawdy o Holokauście z sierpnia 2018 roku. M. miał wówczas przypisywać narodowości żydowskiej „aktywność na rzecz zalegalizowania pedofilii” i „aktywność wymierzoną przeciwko obywatelom RP”. Umniejszał też prześladowania, jakim Żydzi zostali poddani podczas II wojny światowej.

Inny akt oskarżenia dotyczył słów M. z 11 listopada 2017 roku, kiedy to nawoływał tłum do nienawiści. – Drodzy państwo, drodzy kibice, bądźcie bezlitośni, radykalni w walce ze złem, z kłamstwem, niesprawiedliwością, bezprawiem, niszczeniem polskiego sądownictwa, banderyzmem, talmudyzmem (…) tę wojnę zwyciężymy i żadna żydowska, marksistowska horda nie zdejmie naszej flagi i nie podepcze Chrystusowego krzyża – mówił.

Na manifestacji pod pomnikiem Ofiar Stalinizmu były ksiądz miał z kolei znieważyć byłego premiera Tadeusza Mazowieckiego. – Nigdy nie krył się ze swoimi żydokomunistycznymi, bolszewickimi inklinacjami. Trzymam portret zdrajcy – podkreślał.

Zatrzymanie Jacka M.

W piątek 13 grudnia około godziny 6 do mieszkania byłego księdza Jacka M. zapukali funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Powodem akcji służb było naruszenie art. 256 kodeksu karnego, który mówi, że „kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.

„K...o otwieraj”

Jacek M. zabrał później głos w sprawie, występując na nagraniu opublikowanym w serwisie . Były duchowny dołączył nagranie z monitoringu na którym zarejestrowano wejście funkcjonariuszy ABW do jego domu. – Godzina 6 rano. ABW budzi nas, uderza, mówi „k...o otwieraj, k...o otwieraj, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, zabieraj psy, k...a!” – relacjonował przebieg akcji. – Kładą mnie na podłogę, w samych gaciach, oczywiście w kajdankach, na leżąco. Oczywiście w kajdanki także moją partnerkę. Bogu niech będą dzięki, że moje dziecko się nie obudziło i nie ma teraz traumy – dodał.

Były ksiądz poinformował, że służby przez sześć godzin prowadziły różne czynności w jego domu, a on cały czas był skuty. – Potem pozwolono mi się ubrać. Zabrano mi ponad 145 koszulek z krzyżem celtyckim, stwierdzono, że jest to symbol nienawiści – dodał podkreślając, że zarekwirowano również dwa komputery i telefony komórkowe. – Zostawiono mnie bez niczego, aby zrujnować moją pracę dziennikarską, publicystyczną, bo jak się później okazało, postawiono mi zarzuty za felietonistykę. Otrzymałem dwa zarzuty za dwa felietony. Taka to jest właśnie wolność słowa, taka wolność słowa w wykonaniu komunistycznego zamordyzmu – stwierdził.

Czytaj też:
Rozmnażanie białych wojowników. Skrajne organizacje w Polsce powinny być zdelegalizowane?

Źródło: Gazeta Wyborcza