Ksiądz zezwolił wiernym na zdjęcie maseczek w trakcie mszy. „Świątynia jest moim miejscem pracy”

Ksiądz zezwolił wiernym na zdjęcie maseczek w trakcie mszy. „Świątynia jest moim miejscem pracy”

Ksiądz, zdj. ilustracyjne
Ksiądz, zdj. ilustracyjne Źródło:Shutterstock / Kamila Koziol
– Jeżeli przyjmiemy, że świątynia jest moim miejscem pracy, to możecie, jeśli chcecie, zdjąć maseczki – tak do uczestników Mszy świętej miał powiedzieć proboszcz parafii w Wielu. Duchowny ocenił również, że ktoś próbował przekonać Polaków, że nie zakażą się w sklepach, ale mogą zakazić się w kościele. Zdaniem kapłana na terenie świątyni można zarazić się jedynie „miłością i dobrocią”.

– Cieszę się, że po dłuższej nieobecności was wszystkich widzę. Może nie wszyscy jeszcze wrócili, bo niektórzy są jeszcze ludźmi lęku, ludźmi grobu, nie mają odwagi wyjść. Wy się odważyliście, dlatego chciałbym was wszystkich przytulić do swojego serca. Niestety, jest to niemożliwe – takie słowa padły podczas niedzielnego kazania ks. Jana Flisikowskiego, który jest proboszczem parafii św. Mikołaja w Wielu na Pomorzu. Przypomnijmy, obecne przepisy zakładają, że w miejscu kultu może przebywać jedna osoba na 15 m2.

„Nie musicie być zamaskowani”

Podczas kazania duchowny zauważył, że zgodnie z państwowymi regulacjami dyrektor zakładu może zwolnić z obowiązku zakrywania ust i nosa pracowników, którzy przebywają na terenie firmy. – Jeżeli przyjmiemy, że świątynia jest moim miejscem pracy, to możecie, jeśli chcecie, zdjąć maseczki. Nie musicie być zamaskowani, bo co to za uczestnictwo we Mszy świętej, kiedy chuchamy sobie, kiedy nie możemy żywo uczestniczyć w liturgii – dodał cytowany przez gazeta.pl.

Zdaniem proboszcza Polacy dali „sobie wdrukować, że nie zakazimy się w sklepie, gdzie czasami jest ścisk”. – Ktoś próbował nam wdrukować, że zakazimy się w kościele. Czym? Chyba miłością i dobrocią – stwierdził. Ks. Flisikowski podkreślił przy tym, że nie namawia do buntu, ale do tego, by „racjonalnie nie wyłączać myślenia”. Zaznaczył także, że w przeszłości w trakcie epidemii wierni przychodzili do kościoła, zamiast z niego „wychodzić”. – Wam się kierunki pomyliły ostatnio. I dlatego, jak patrzę na was, to cieszę się, że jesteście, bo bez was nie ma Kościoła – dodał w kierunku wiernych.

Co z tymi maseczkami?

Portal gazeta.pl poprosił duchownego o komentarz do jego własnego kazania. Ks. Flisikowski podkreślił w nim, że nigdy nie kwestionował zarządzeń władz państwowych oraz ekspertów, a w jego parafii przestrzegane są wytyczne odnośnie liczby uczestników mszy i nabożeństw. Nawiązał także do sformułowania „ludzie grobu” zaznaczając, że „zostało one użyte w formie religijnej, abyśmy wyszli ze swoich utartych schematów i przyzwyczajeń – czyli ze swoich grobów, ku Jezusowi”.

Proboszcz podkreślił w swoim oświadczeniu, że wierni, którzy w niedzielę uczestniczą we Mszy poprzez transmisję internetową mogą w ciągu dnia przystąpić do komunii, ponieważ kościół jest otwarty przez cały dzień, a ks. Flisikowski „jest do dyspozycji”. „Nasza świątynia jest sporych rozmiarów, apeluję wciąż, aby wierni zachowali dystans od siebie i aby na przejściach z domu i do domu zakładali maseczki; sam zresztą to czynię, choć jestem po różnych schorzeniach kardiologicznych” – zaznaczył.

A jak duchowny komentuje własne słowa odnośnie zdejmowania maseczek? Proboszcz parafii w Wielu zaznacza, że istnieje przepis zezwalający na takie zachowanie. „Szef zakładu pracy ma możliwość zwolnienia swoich pracowników z tego obowiązku we wnętrzu. Ten przepis przekazałem i mówiłem: jeśli ktoś chce, to może to uczynić. Ale przypomniałem na koniec, aby przy wyjściu każdy pamiętał o wprowadzonym obowiązku zakrywania ust i nosa” – podsumował.

Czytaj też:
Śląsk. Podczas kwarantanny owinęła syna ręcznikiem i wmawiała policjantom, że to córka