Łazarewicz: Oskarżanie Niedźwieckiego o branie łapówek to podłość

Łazarewicz: Oskarżanie Niedźwieckiego o branie łapówek to podłość

O kultowej Trójce i jej smutnym końcu opowiada Cezary Łazarewicz, dziennikarz, pisarz, laureat nagrody Nike za książkę „Żeby nie było śladów”.

Czy właśnie obserwujemy agonię legendarnego radia, które powstało w 1962 r. i o którym wraz z Ewą Winnicką napisałeś książkę „Zapraszamy do Trójki”?

Rada Mediów Narodowych, mianując kolejnych upartyjnionych, niekompetentnych dyrektorów, podała Trójce pawulon, powoli działającą truciznę, która się uwalniała przez ostatnie lata. Organizm próbował z nią walczyć, ale co chwila coś mu obumierało. Dla mnie końcem Trójki było odejście Wojciecha Manna, który był tam od początku jej powstania, od lat 60. Odszedł miesiąc temu i wtedy już było wiadomo, że nie zostało nic, co przypomina dawną Trójkę.

Ja się dziwiłam, że Mann tak długo tam wytrzymał. To już dawno przestało być moje radio.

Wiadomo, że to już nie było to radio, co w latach 60. czy 70., ale było jeszcze tych parę nazwisk, jak Mann czy Kaczkowski, które się kojarzyły z tamtymi czasami i potrafiły narzucić specyficzny sposób prowadzenia audycji. Jak zaczęli zwalniać tych ludzi, to nastąpił zgon.

Artykuł został opublikowany w 17/2020 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.