Wałęsa skomentowała pomysł 18 tys. pensji dla Kornhauser-Dudy. „Oj, ta prezydentowa jest biedna”

Wałęsa skomentowała pomysł 18 tys. pensji dla Kornhauser-Dudy. „Oj, ta prezydentowa jest biedna”

Danuta Wałęsa
Danuta Wałęsa Źródło: Newspix.pl / Michał Fludra
Senat odrzucił w poniedziałek ustawę zakładającą podwyżki dla osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie. Tym samym Agata Kornhauser-Duda nie otrzyma wynagrodzenia wynoszącego blisko 18 tys. zł miesięcznie. O sam pomysł przyznania pensji Pierwszej Damie zapytano Danutę Wałęsę.

Po odrzuceniu ustawy przez Senat stało się jasne, że  w najbliższym czasie nie otrzyma wynagrodzenia. Możliwe jednak, że temat wróci w przyszłości, ponieważ Pierwsza Dama zrezygnowała z pracy zawodowej, a co za tym idzie, również z regularnej pensji. – Ja nie dostawałam żadnej pensji. Nie było pieniędzy dla mnie, ani nawet na biuro prezydentowej – przypomniała w rozmowie z Wirtualną Polską Danuta Wałęsa. – Zrobił się hałas i afera, że ja chcę pieniędzy na swoje biuro. Wszyscy mówili, że jest to niepotrzebne. A ja byłam bardzo pracowitą prezydentową w trudnym czasie przemian – dodała.

Byłą Pierwszą Damę zapytano o pomysł przyznania żonie prezydenta wynagrodzenia w wysokości niemal 18 tys. zł. – Oj, ta pani prezydentowa jest biedna, ma ośmioro dzieci i niepracującego męża, prawda? No to musi tyle dostawać – ironizowała Danuta Wałęsa nawiązując do faktu, że sama wychowywała ośmioro dzieci.

Pierwsza Dama nie chce pensji?

W rozmowie z Wirtualną Polską jeden ze współpracowników Andrzeja Dudy podkreślił, że Kancelaria Prezydenta nie zabiegała o przyznanie Pierwszej Damie 18 tys. złotych miesięcznej pensji a sama Agata Kornhauser-Duda nie chce otrzymywać wynagrodzenia za pełnione funkcje. Pracownik Kancelarii podkreślił jedynie, że warto byłoby uregulować kwestię składek ZUS za czas sprawowania funkcji Pierwszej Damy.

Zanim Andrzej Duda został prezydentem, jego żona pracowała jako nauczycielka języka niemieckiego. Po objęciu urzędu, Agata Kornhauser-Duda zrezygnowała z pracy zawodowej i tym samym przez 10 lat nie była i nie będzie nigdzie zatrudniona. Rozmówca Wirtualnej Polski przyznał, że składki ZUS opłaca żonie prezydent z własnej kieszeni. W przeciwnym razie Pierwsza Dama byłaby poszkodowana, ponieważ dla ZUS czas ten byłby liczony jako okres nieskładkowy, który miałby wpływ na późniejsze obniżenie emerytury.

Czytaj też:
Zbiera się zarząd PO, tematem: awantura o podwyżki. Będą przetasowania w partii?