„Instagram jest niczym nieodkryta głębia oceanu, a dla mnie to również bardzo ciekawy obiekt badawczy” – napisała Edyta Pazura. W dalszej części postu żona znanego aktora przeprowadziła pewnego rodzaju analizę porównawczą. „Jeszcze parę lat (może miesięcy) temu na tablicach królowały słodko-różowe obrazki z jakże wspaniałego, lukrowego życia części użytkowników uznanych za znanych (taka moja językowa fanaberia). Okazuje się, że filtry są już passe, a teraz należy pokazywać zdjęcia siebie: biednej matki w obdartej koszuli, bo przecież macierzyństwo nie jest takie słodkie (ale odkrycie)” – opisała.
„Trochę to weird”
Edyta Pazura podsumowała swój wywód słowami: „przyszedł czas na kolejną modę”. „I o ile nie mam problemu z tym, że znany użytkownik pokazuje obgryzione paznokcie, brudny stół i tłuste włosy, to mam jednak problem z tym, że jest to tak samo sztuczne i upozowane jak kolorowe obrazki pt. „my sweet 16”. Jak to moja córka mawia: »Trochę to weird« tym bardziej, że robią to osoby, które mają ludzi do pomocy (to, co w takim razie mają powiedzieć samotne matki?)” – napisała.
Żona Cezarego Pazury poinformowała także, że wiele razy słyszała, że konto na Instagramie powinno być prowadzone w sposób spójny, bo „wtedy można zarobić więcej”. Kobieta przyznała, że nawet próbowała, ale „nic z tego”. „Wczoraj tańcowałam w eleganckiej sukience, dzisiaj z dzieciakami zaliczyłam wycieczkę rowerową z ketchupem z McDonalda na jeansach, a zaraz znowu wskakuje w garsonkę, bo Czaro przejmuje dzieciarnię, a ja biegnę z przyjaciółkami na moją imieninową imprezę. W nosie mam spójność. Fakt, życie matki nie jest cukierkowe, ale nie jest również tak beznadziejne jak nadchodząca na upadlanie tej roli moda. Są piękne momenty... a tak w ogóle to trzeba być sobą” – napisała na zakończenie Edyta Pazura.
Czytaj też:
Ewa Kasprzyk rozwiodła się po 36 latach małżeństwa. Zrobiła to w tajemnicy
Edyta Pazura na Instagramie