Karetka przez dwa dni krążyła z chorym na COVID-19. Nie przyjęło go pięć szpitali

Karetka przez dwa dni krążyła z chorym na COVID-19. Nie przyjęło go pięć szpitali

Pogotowie, zdjęcie ilustracyjne
Pogotowie, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock
Jak informują „Fakty” TVN, 77-letni pacjent zakażony koronawirusem przez wyjątkowo długi czas jeździł karetką. Powód? Mężczyzny nie przyjęło pięć szpitali.

„Fakty” TVN opisały szokującą historię 77-letniego pacjenta z Włocławka. Pan Włodzimierz gorzej się poczuł, dlatego postanowił udać się do przychodni. Po wykonaniu prześwietlenia płuc zaniepokojony lekarz rodzinny odesłał mężczyznę do szpitala we Włocławku. Pacjent został przetransportowany karetką z sanitariuszami ubranymi w kombinezony ochronne, typowe dla kontaktu z pacjentami z COVID-19. Ostatecznie do szpitala pacjent jednak nie trafił. W związku z tym, karetka przewiozła go do szpitala w Lipnie, później do Rypina. Tutaj jednak również odesłano włocławianina z kwitkiem. – Wszystko słyszałem, o czym oni rozmawiali, że ten pacjent nam przecież wykorkuje, a my razem z nim tyle godzin w tej karetce. Po pewnym czasie telefon, że zawracamy z Rypina z powrotem do Włocławka – relacjonował 77-latek.

Z opowieści mężczyzny wynika, że następnie ponownie wrócił do Włocławka, ponieważ w szpitalu miało się zwolnić miejsce. „W chwili przyjazdu pacjenta wszystkie miejsca, jakie posiadał szpital dla diagnostyki pacjentów z podejrzeniem COVID-19, były zajęte” – przekazała w oświadczeniu Karolina Welka, dyrektorka Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. bł. księdza Jerzego Popiełuszki we Włocławku.

Po przeprowadzeniu testu okazało się, że pan Włodzimierz jest zakażony . Następnego dnia podjęto decyzję o przewiezieniu mężczyzny do placówki w Bydgoszczy. – Przyjechaliśmy do tego szpitala zakaźnego w Bydgoszczy. Półtorej czy ileś godziny czekaliśmy, bo uzgadniali. I powiedzieli, że nie przyjmą – dodał pan Włodzimierz. Pogotowie przewiozło pacjenta do szpitala pulmonologicznego, a następnie do Grudziądza, jednak tam również odmówiono przyjęcia go. Finalnie mężczyzna – po blisko dwóch dniach – trafił do placówki w Bydgoszczy.

Ministerstwo Zdrowia zapowiada kontrolę

Rzecznik MZ na briefingu prasowym stwierdził, że do takich sytuacji nigdy nie powinno dojść. - Schemat postępowania jest jasny - powiedział Wojciech Andrusiewicz. Poinformował, że odział NFZ w woj. kujawsko-pomorskim ma przedłożyć raport Ministerstwu Zdrowia dotyczący sytuacji, m.in. tego, kto zawinił i gdzie były nieprawidłowości.

Czytaj też:
Koronawirus. Będzie kolejny lockdown? Szef GIS komentuje