Toruń. 70-latek zmarł, zanim znaleziono mu miejsce w szpitalu. Rzecznik szpitala alarmuje

Toruń. 70-latek zmarł, zanim znaleziono mu miejsce w szpitalu. Rzecznik szpitala alarmuje

Karetka
KaretkaŹródło:Materiały prasowe
Dziennikarze „Gazety Wyborczej” opisali historię 70-letniego mężczyzny chorego na COVID-19, który zmarł podczas transportu między szpitalami. Chodzi o mieszkańca województwa kujawsko-pomorskiego.

Zdarzenie zrelacjonowane przez „Wyborczą” miało miejsce 26 września w sobotę. 70-letni pacjent od kilku dni przebywał na oddziale zakaźnym Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu. Kiedy jego stan zaczął się pogarszać, zdecydowano o przeniesieniu go na oddział intensywnej terapii w budynku głównym szpitala na Bielanach.

Nieoficjalne informacje z parafii zmarłego

W tym miejscu pojawiają się dwie nie do końca zgodne wersje. Jedną podaje parafia w Radzikach Dużych, do której należał pacjent. „Dziś w nocy zmarł na oddziale zakaźnym Szpitala Bielańskiego w Toruniu, śp. Pan Wojciech. Ostatni tydzień trwała walka lekarzy z chorobą COVID-19. Podawano leki pobudzające organizm do zmagania z wirusem, ale w ostatnich dniach zabrakło respiratora, dostępnego w okolicznych klinikach, aby odciążyć organizm. Miejsce w sali covidowej na Bielanach, zostało przyznane 35-letniej zakażonej kobiecie. Pani Doktor, łamiącym się głosem, informowała nas o tak podjętej przez lekarzy decyzji” – czytamy w oświadczeniu parafii.

Rzecznik szpitala wyjaśnia sytuację

Informacjom tym zaprzeczył rzecznik szpitala na Bielanach, Janusz Mielcarek. W rozmowie z „Wyborczą” przedstawił faktyczne czynności podejmowane przez zespół medyczny. – Nie wiem, skąd się wzięła informacja o 35-letniej kobiecie, oba miejsca na Bielanach były w sobotę zajęte przez pacjentów w ciężkim stanie. Lekarze Szpitala Zakaźnego szukali więc dla tego chorego miejsca na oddziale intensywnej terapii w innym szpitalu w regionie. Początkowo takie miejsce znalazło się w Grudziądzu, ale po chwili otrzymaliśmy telefon z Grudziądza, że jednak łóżko jest zajęte. W międzyczasie ktoś musiał zostać przyjęty – tłumaczył. Pacjent zmarł podczas poszukiwania dla niego miejsca w kolejnych szpitalach.

Przy okazji rozmowy z „GW” Mielcarek alarmował o brakach w personelu. Jego zdaniem brakuje anestezjologów i pielęgniarek, potrafiących obsługiwać sprzęt do ratowania pacjentów chorych na COVID-19 i znajdujących się w najcięższym stanie.

Czytaj też:
Nowa lista powiatów czerwonych i żółtych. Niedzielski przedstawił prognozę dot. wzrostu liczby zakażeń
Czytaj też:
Grecja zmienia zasady podróżowania. Wjazd do kraju tylko z negatywnym testem na COVID-19
Czytaj też:
Andrzej Sośnierz: Szumowski stał się ofiarą nieskutecznej walki z epidemią