Zarzuty dla strażnika z Sieradza

Zarzuty dla strażnika z Sieradza

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Tomasz Wojtasik/PAP
Zarzuty podwójnego zabójstwa i usiłowania zabójstwa dwóch osób przedstawiła sieradzka prokuratura 28-letniemu strażnikowi więziennemu, który śmiertelnie postrzelił w poniedziałek trzech policjantów i ciężko ranił aresztanta.

Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sieradzu Józef Mizerski, w związku z tym, że w szpitalu zmarł trzeci z postrzelonych policjantów, zarzuty zostaną jednak zmienione na potrójne zabójstwo. 28-letnimu Damianowi C. grozi kara dożywotniego więzienia.

Strażnik, który w trakcie wymiany ognia z antyterrorystami został ranny w przedramię, był w poniedziałek po południu przesłuchiwany w sieradzkim szpitalu. Rzecznik prokuratury nie chciał ujawnić treści jego wyjaśnień. Śledczy nie udzielają także informacji - jak to określił Mizerski - "co do sposobu zachowania oskarżonego podczas przesłuchania".

28-latek prawdopodobnie będzie przesłuchiwany także we wtorek. Rzecznik prokuratury nie chciał potwierdzić informacji, jakoby podejrzany został przewieziony z Sieradza do jednego z łódzkich szpitali.

Prok. Mizerski podkreślił, że śledztwo prowadzone będzie w kilku kierunkach. "Konieczne będzie ustalenie motywu i stanu psychicznego sprawcy. Wreszcie trzeba także ustalić, czy ten człowiek powinien być strażnikiem służby więziennej, czy powinien mieć do dyspozycji broń, czy ewentualnie nie było jakichś przeciwwskazań do wydania mu broni" - wyjaśnił prokurator.

Do tragedii doszło w poniedziałek ok. godz. 8.30, gdy trzech policjantów z sekcji do walki z przestępczością samochodową KWP w Łodzi przyjechało do Zakładu Karnego w Sieradzu po aresztanta. Kiedy nieoznakowany radiowóz wyjeżdżał z więzienia, strażnik ostrzelał pojazd z karabinka automatycznego.

Postrzeleni zostali trzej policjanci oraz mężczyzna, po którego przyjechali do więzienia. W wyniku odniesionych ran na miejscu zginęli 31-letni sierżant (był w służbie od czterech lat) i 32- letni młodszy aspirant (służył w policji od 11 lat). Ciężko ranny 40-letni funkcjonariusz w stanie krytycznym trafił do szpitala, gdzie mimo natychmiastowej operacji zmarł. W szpitalu o życie walczy osadzony, który został ranny w brzuch, rękę i udo.

Strażnik zabarykadował się w wieżyczce więzienia. Na miejsce przyjechali antyterroryści i policyjni negocjatorzy. Rozmowy ze strażnikiem nie przyniosły jednak efektu. Doszło do strzelaniny pomiędzy antyterrorystami i strażnikiem. Ten ostatni został zraniony w rękę i poddał się.

Według nieoficjalnych informacji, strażnik oddał co najmniej kilkadziesiąt strzałów. Dysponował dwoma magazynkami do karabinka automatycznego, w każdym było po 30 naboi. Według relacji policjantów, mężczyzna strzelał też do osób, które chciały pomóc rannym. Postrzelonych policjantów odciągnął dyrektor placówki.

Jak powiedział dyrektor więzienia płk Marek Lipiński, 28-letni strażnik "miał psychiczną i fizyczną zdolność do pracy". Był zatrudniony w zakładzie od sześciu lat i pełnił służbę na takich stanowiskach, które nie mogły go stresować. "To dobry pracownik. Nie wiadomo, dlaczego zaczął strzelać" - dodał dyrektor i przyznał, że nie widzi powodów takiego postępowania.

Komendant główny policji Konrad Kornatowski polecił otoczyć opieką i udzielić wszelkiej pomocy rodzinom zastrzelonych policjantów. Łódzki zarząd wojewódzki NSZZ Policjantów zaapelował o wsparcie finansowe dla rodzin zabitych funkcjonariuszy. Jak poinformowali związkowcy na służbie zginęli: sierż. Bartłomiej K. (osierocił 6-letnią córkę), mł. asp. Andrzej W. (osierocił 11- letniego syna) i sierż. sztab. Wiktor B., który osierocił 10- letniego syna.

ab, pap