Wstrząsająca relacja polskiej pielęgniarki. „COVID-19 siada na klatkę piersiową, zapycha płuca, zabiera oddech”

Wstrząsająca relacja polskiej pielęgniarki. „COVID-19 siada na klatkę piersiową, zapycha płuca, zabiera oddech”

Karetka pogotowia w Warszawie
Karetka pogotowia w Warszawie Źródło: Newspix.pl / Krzysztof Burski
„Po oklaskach macie nas państwo w głębokim poważaniu. W imię idiotycznie pojętej wolności macie w tyłach maseczki. W końcu....Nie jesteście w grupie ryzyka. Co Was tak naprawdę obchodzą wiekowi rodzice? Czyżby swoje już przeżyli? Co Was obchodzi sąsiad po chemioterapii? ” – napisała w mocnym wpisie na Facebooku pielęgniarka Monika Drobińska.

Mimo szokujących historii pacjentów zakażonych koronawirusem oraz personelu medycznego, który walczył z pandemią na pierwszym froncie, nadal istnieją osoby, które negują istnienie COVID-19 i sprzeciwiają się obowiązkowi noszenia maseczek. O zakrywanie nosa i ust apelują medycy i naukowcy podkreślając, że w ten sposób chronimy innych przed zakażeniem.

Głos w tej sprawie zabrała także pielęgniarka Monika Drobińska. „Wyszłam z założenia, że ludzie są mądrzy. W dobie internetu, po publikowanych wiosennych zdjęciach z Włoch, Francji, Hiszpanii i reszty świata Polak jest mądry i wyciągnie wnioski” - napisała na początku tekstu, który pojawił się na Facebooku. „Oddział, na którym pracowałam w kwietniu, dosięgła tragedia. Pojawił się COVID-19. Pojawiła się śmierć. To było coś nowego, nierealnego, niewidzialny wróg. Początki. Wielkie chęci, małe umiejętności, szybka nauka, kreatywność, gorąca linia telefoniczna z tymi, których tragedia dosięgła wcześniej. Poradziliśmy sobie. I jestem z tego dumna” - podkreśliła.

„W imię idiotycznie pojętej wolności macie w tyłach maseczki”

W dalszej części swojego wpisu dodała, że miała nadzieję, iż w Polsce nie powtórzy się scenariusz włoski. „Miałam nadzieję, że Polacy są mądrzy, wyciągną wnioski. Zawiodłam się. Urosły teorie o grzybicy, syfie, bakteriach, szkodliwości maseczek. Czyli powinnam być trupem. Lata całe po naście godzin, pracując na bloku operacyjnym, nie ściągałam maseczki z twarzy. Po oklaskach macie nas państwo w głębokim poważaniu. W imię idiotycznie pojętej wolności macie w tyłach maseczki. W końcu....Nie jesteście w grupie ryzyka. Co Was tak naprawdę obchodzą wiekowi rodzice? Czyżby swoje już przeżyli? Co Was obchodzi sąsiad po chemioterapii? Nie Wasza chemia, nie Wasze rzyganie, nie Wasza Łysina, nie Wasz ból. Co Was obchodzą Medycy? To w końcu nie Wy, zakładacie na siebie fartuch barierowy, kombinezon, gogle, maskę. Nie Wy w tym sprzęcie pracujecie” - stwierdziła.

Monika Drobińska przyznała, że w takim sprzęcie pracuje się ciężko. „Przez pierwszą godzinę spoko. W każdej następnej minucie organizm zwalnia. Niedotlenienie. Zmęczenie. Trzy pary rękawic czynią sprawne dłonie drewnianymi, każda precyzyjna czynność to wysiłek nadczłowieka. Zdarza się, że sikasz w kombinezon, że po nogach cieknie krew, bo nie możesz wymienić podpaski, że licytujesz się z diabłem za jedno podrapanie po nosie. Że zaczyna kołatać Ci serducho. Usta się sklejają, są suche... I nawet jak nie wierzysz, to zaczynasz się modlić, żeby Twój czas w tym sprzęcie dobiegł końca. Masz wrażenie, że zaraz umrzesz” - opowiadała.

facebook

„Siada na klatkę piersiową, gniecie ją, zapycha płuca, zabiera oddech”

„COVID-19 jest paskudnym wirusem. Siada na klatkę piersiową, gniecie ją, zapycha płuca., zabiera oddech, mięśnie bolą jakby Was stado łysych obiło bejsbolami, każdy cm płonie, bo gorączka jest powyżej czterdziestu stopni, dopada człowiek niemoc. I tak wiele dni. I nie pomaga nic, albo pomaga niewiele. Respirator to wybawienie, bo kończy się czucie. Zasypiasz i masz gdzieś, czy się obudzisz, chcesz tylko, żeby Twoje cierpienie się skończyło” - podsumowała pielęgniarka.

Czytaj też:
„GW”: Czarnek odwiedził babcię w szpitalu mimo zakazu. „90 proc. oddziału ma koronawirusa”