Nauka strzelania i polowanie na Antifę. Reporter TVN24 udawał członka Straży Narodowej

Nauka strzelania i polowanie na Antifę. Reporter TVN24 udawał członka Straży Narodowej

Narodowcy podczas Marszu Niepodległości, zdj. ilustracyjne
Narodowcy podczas Marszu Niepodległości, zdj. ilustracyjneŹródło:Newspix.pl / marek hanyzewski
Reporter TVN24 wcielił się w członka Straży Narodowej. W swoim reportażu, zachowujący anonimowość dziennikarz, opisuje, że jako nowy członek straży, brał udział w tajnym szkoleniu, uczył się strzelać, a także był świadkiem polowania na Antifę.

Straż Narodowa to grupa narodowców, którym przewodzi Robert Bąkiewicz. Głównym zadaniem, jakie postawiła sobie organizacja jest „obrona naszej cywilizacji”. „W obliczu masowych ataków na miejsca kultu postanowiliśmy powołać samoobronę wiernych” – głosi komunikat, jakim narodowcy reklamują się na swojej stronie.

Na stronie można także znaleźć formularz, za pomocą którego ochotnicy na członków Straży Narodowej zgłaszają się do struktury. Taką ścieżkę obrał także reporter TVN24, który postanowił udawać ochotnika, by sprawdzić, jak od środka działa organizacja.

Straż Narodowa podzielona na plutony

Dziennikarz opisuje, że po uzupełnieniu formularza, dostał polecenie, by pobrać szyfrowany komunikator, który później będzie służył do porozumiewania się z członkami zamkniętej grupy.

„Straż Narodowa zostaje podzielona na plutony. Mój nazywa się »Siekiera«. Nie znamy swoich nazwisk, nie wiemy też, ile jest innych plutonów i jak są liczne. Telefon wibruje co kilka chwil, w ciągu godziny członkowie plutonu wymieniają kilkadziesiąt wiadomości. Muszę być na bieżąco, bo wszystkie wiadomości znikają po 24 godzinach” – pisze reporter TVN24.

Dziennikarz pisze również, że w wiadomościach znalazły się takie zalecenia, jak „ważne, żeby zrobić to tak, żeby wyszło na obronę konieczną”.

Tajne szkolenie, nauka strzelania

Jak czytamy, Straż Narodowa przykłada dużą wagę do tego, by dokładnie wyszkolić swoich członków. Dziennikarz wziął udział w tajnym szkoleniu w opuszczonym gospodarstwie w okolicach Garwolina.

Dziennikarz sprawdził, że miejsce, w którym szkolono jego pluton znajduje się pod opieką Stowarzyszenia Proobronnego GARDA Garwolin, które od dwóch lat współpracuje z Ministerstwem Obrony Narodowej. Szef GARDY odciął się jednak od szkoleń dla narodowców.

– Mamy różnych instruktorów, z jednostek specjalnych, byli operatorzy policji itd. Może któryś się dogadał, może coś robili – powiedział w rozmowie z TVN24 i zapewnił, że o żadnym szkoleniu Straży Narodowej nie miał pojęcia.

Dziennikarz precyzuje, że szkolenia udzielały osoby przedstawiające się jako emerytowani członkowie służb. Nikt jednak nie podał nazwisk instruktorów. Na szkoleniu, jak czytamy, uczono m.in. obsługi radiotelefonów, pierwszej pomocy, działań w trakcie manifestacji, czy korzystania z pirotechniki. Przed zajęciami odbierano telefony – czytamy.

Jeden z instruktorów miał także mówić, że uczestnicy szkolenia „muszą być przygotowani do obrony Krzysztofa Bosaka, który lubi wychodzić do ludzi”.

Na koniec szkolenia odbyła się także nauka strzelania. Dziennikarz precyzuje, że liczba naboi do dyspozycji każdego uczestnika to prawie 200 sztuk, co znacząco przekracza roczne limity, jakie ma do dyspozycji każdy polski policjant.

Polowanie na Antifę

Reporter opisuje również, że brał udział w ochranianiu kościołów, a także w Marszu Niepodległości. Opisał moment, w którym członek jego grupy zaordynował, by zapolować na Antifę.

Po przejściu kilku przecznic, narodowcy trafiają na uczestników Strajku Kobiet, których napadają – pisze dziennikarz. Kiedy zbliża się policja, narodowcy wracają do swojego dowódcy.

Czytaj też:
Narodowcy o „prowokacjach Antify i policji” na Marszu Niepodległości. Jest stanowcza reakcja

Źródło: TVN24