Terlikowski o sprawie Polaka w Plymouth. Pisze o histerii i politycznej hucpie

Terlikowski o sprawie Polaka w Plymouth. Pisze o histerii i politycznej hucpie

Tomasz Terlikowski
Tomasz Terlikowski Źródło:Newspix.pl / Stanislaw Krzywy
Nie cichnie sprawa Polaka przebywającego w szpitalu w Wielkiej Brytanii. Do sądowej batalii dołączyły polskie władze. Głos zabrał również Tomasz Terlikowski.

Przypomnijmy, że ponad dwa miesiące temu Polak na stałe mieszkający w Wielkiej Brytanii przeszedł rozległy zawał serca. W wyniku długotrwałego zatrzymania akcji serca, doszło także do poważnego uszkodzenia mózgu. Od tamtej pory mężczyzna jest w śpiączce, a jego życie podtrzymuje specjalistyczna aparatura. W związku z brakiem rokowań na poprawę zdrowia, szpital w Plymouth zwrócił się do sądu o odłączenie pacjenta od aparatury.

Sąd zdecydował, by odłączyć Polaka, jednak werdykt ten podzielił bliskich mężczyzny. Żona i i dzieci Polaka przekonują, że ich bliski nie chciałby funkcjonować w stanie wegetatywnym i opowiadają się po stronie szpitala. Z kolei matka i siostry pacjenta są zdania, że zgodnie z jego wiarą, nie chciałby on odłączenia od aparatury. Od kilku tygodni trwa więc sądowy spór, w którym dwie strony nie znajdują kompromisu. W tym czasie pacjent był, decyzją sądu, już kilka razy odłączany od aparatury. W sprawie interweniował m.in. RPO i MSZ.

Terlikowski: To nie ma nic wspólnego z katolicyzmem

Swój pogląd na sprawę przedstawił także Tomasz Terlikowski. Według publicysty zachowanie - także polityków - w tej sprawie jest histeryczne. Argumentuje też, że ewentualne odłączenie mężczyzny od aparatury wcale nie musiałoby być sprzeczne z nauką Kościoła. „Jakby tego było mało, gdy terapia jest uporczywa i daremna, to jest ono dobrem moralnym, a podtrzymanie na aparaturze człowieka, którego mózg nie żyje, a działa jedynie pień mózgu może być moralnym złem. Uporczywa terapia jest złem moralnym - i jest to także jasne nauczanie Kościoła” - podkreślił.

Jednocześnie Terlikowski dodał, że najważniejsze decyzje w takim przypadku podejmują lekarze oraz najbliższa rodzina, czyli żona i dzieci. „Odebranie im tego fundamentalnego prawa, uznanie, że to nie lekarze, nie żona czy mąż, ale opinia publiczna ma prawo do oceny, czy dana terapia jest uporczywa to także nie ma nic wspólnego z katolicyzmem czy konserwatyzmem” - ocenił.

facebook

Zdaniem publicysty „pomysł, by człowiekowi, którego mózg - akurat na to wszystko wskazuje - jest martwy, a działa tylko pień mózgu wręczać paszport dyplomatyczny, a potem, wbrew żonie i dzieciom, lekarzom, którzy od początku go leczą transportować do kraju, narażając na niegodną śmierć w czasie transportu jest zwyczajną polityczną chucpą”.

Czytaj też:
Polak zostanie odłączony od aparatury w angielskim szpitalu? Jest reakcja polskich władz

Źródło: WPROST.pl