Sprawa śmierci Igora Stachowiaka. RPO złożył kasację od wyroku

Sprawa śmierci Igora Stachowiaka. RPO złożył kasację od wyroku

Adam Bodnar
Adam Bodnar Źródło: Newspix.pl / Hubert Mathis/ZUMA
Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar złożył kasację od wyroku w sprawie śmierci Igora Stachowiaka. Jego zdaniem, „oceniając odpowiedzialność policjantów za tę śmierć, sądy zrobiły to źle i pobieżnie”.

Przypomnijmy, że o tragicznej śmierci 25-letniego Igora Stachowiaka głośno było w 2016 roku. To właśnie wtedy, 15 maja, 25-letni Igor Stachowiak został zatrzymany przez policję na wrocławskim Rynku. Kilka godzin później zmarł.

Co wydarzyło się pomiędzy momentem zatrzymania a śmiercią młodego mężczyzny? Światło na sprawę rzucił materiał „Superwizjera” TVN, w którym ujawniono nagranie z kamery umieszczonej w policyjnym paralizatorze. Widać na nim skutego kajdankami i leżącego na podłodze Igora Stachowiaka, który jest kilkukrotnie rażony prądem.

Wyrok dla czterech policjantów

Po śmierci młodego mężczyzny wszczęto dochodzenie, którego efektem był proces czterech policjantów biorących udział w zatrzymaniu. Zgodnie z wykładnią sądu, bezpośrednią przyczyną śmierci 25-latka była niewydolność krążeniowo-oddechowa, którą z kolei spowodował tzw. syndrom excited delirium, czyli zespół powikłań po zażyciu narkotyków. Jak bowiem wykazano, Stachowiak miał mieć w organizmie amfetaminę, którą zażył przed zatrzymaniem.

Zdaniem sądu, do śmierci Stachowiaka nie przyczyniło się rażenie prądem z paralizatora. Dlatego policjanci usłyszeli wyroki: 2,5 roku więzienia dla policjanta, który użył paralizatora i po dwa lata więzienia dla trzech policjantów, którzy byli obecni podczas zatrzymania.

RPO Adam Bodnar składa kasację

Jak poinformował Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, złożył on kasację od wyroku dla policjantów. Jego zdaniem, „oceniając odpowiedzialność policjantów za tę śmierć, sądy zrobiły to źle i pobieżnie”.

RPO zwraca uwagę, że sąd oparł się na jednej ekspertyzie, która mówiła o niewydolności krążeniowo-oddechowej w przebiegu arytmii, nie zadając sobie pytania, czy to dobre wyjaśnienie w przypadku człowieka rażonego prądem. „Sąd nie wziął przy tym pod uwagę innych opinii naukowców, a także zeznań świadków, które wykluczały, by Igor Stachowiak był w czasie zatrzymania w stanie wyjątkowego pobudzenia. Także na podstawie ilości stwierdzonych u niego substancji nie można wnioskować, czy był on pod wpływem środków odurzających, czy też nie. Dlaczego więc uznawać, że z tego powodu umarł?” – pyta Bodnar.

„Istotą sprawy jest, że sąd II instancji błędnie uznał, iż biegli z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi odnieśli się do opinii drugiego eksperta i w sposób rażąco wybiórczy i powierzchowny odniósł się do wniosków postawionych przez tego specjalistę. Równocześnie Sąd Okręgowy wybiórczo ocenił wypowiedzi biegłych z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, dotyczące stosowania środków przymusu bezpośredniego jako czynnika, który mógł mieć wpływ na wystąpienie i przebieg wysoce niepokojących objawów występujących wówczas u Igora Stachowiaka. Tym samym sąd pominął niejasności i wewnętrzne sprzeczności tej opinii” – uzasadnia dalej RPO.

„Sąd II instancji zaakceptował w istocie uchybienie sądu I instancji, polegające na bezzasadnym oddaleniu wniosku dowodowego pełnomocnika o dopuszczenie i przeprowadzenie dowodu z uzupełniającego przesłuchania profesora-kardiologa oraz oddaleniu wniosku pełnomocnika o powołanie nowego zespołu biegłych, w skład którego weszliby również lekarz kardiolog zajmujący się zaburzeniami rytmu serca i urządzeniami wszczepialnymi, a także lekarz psychiatra” – dodaje.

Czytaj też:
Nagrywał zatrzymanie Igora Stachowiaka. Został oskarżony o przemoc wobec policjantów

Źródło: WPROST.pl