Pan Grzegorz Władyka – rolnik z Podkarpacia – nakrył swoją żonę na zdradzie ze swoim pracownikiem. Gdy romans wyszedł na jaw, kobieta odeszła do kochanka, a rolnik zwolnił swojego podwładnego. Wtedy miał od niego usłyszeć, że ten go „zniszczy”. Krótko potem Grzegorz Władyka został oskarżony przez kochanka swojej żony o gwałty i molestowanie seksualne.
Oskarżyciel utrzymuje, że przed laty był wykorzystywany seksualnie przez swojego pracodawcę, a podobne doświadczenia mają także inni pracownicy. Grzegorz Władyka pokazuje jednak nagrania, na których jego żona oferuje pracownikom pieniądze za zeznania przeciwko rolnikowi. Sprawa ma także więcej luk. Kochanek żony został uznany przez sąd za niewiarygodnego, mylnie wskazywał np. miejsce, gdzie miało dojść do napaści. Twierdził, że zdarzenie miało miejsce w stodole, choć budynek postawiono kilka lat po domniemanym gwałcie. Grzegorz Władyka twierdzi także, że jeden z sędziów prowadzących sprawę to znajomy żony.
Rolnik skazany na 5,5 roku więzienia
Mimo uznania głównego oskarżyciela za niewiarygodnego, sąd oparł swój wyrok na zeznaniach pozostałych rzekomych świadków i podjął decyzję o wymierzeniu kary 5,5 roku więzienia. – Przez 6 lat trwania procesu bratu nie byli w stanie udowodnić nic. Jest skazany za plotki, jedna pani drugiej pani, dziękuję – 5 i pół roku więzienia – podsumowuje gorzko siostra skazanego rolnika.
Sam skazany twierdzi z kolei, że cała sprawa to spisek i zemsta wymierzona w niego przez niewierną żonę i jej kochanka. Mężczyzna pozostaje na wolności z uwagi na zły stan zdrowia – dowiadujemy się z programu Polsat News.
Czytaj też:
USA. Bracia niesłusznie spędzili w więzieniu 31 lat. Teraz trafi do nich gigantyczne odszkodowanie