W sobotę 5 czerwca o poranku Jarosław Ciślak z portalu Defence24 zwrócił uwagę na dziwną trasę „rosyjskiego okrętu 545”. Serwis marinetraffic.com (służy do monitorowania ruchu jednostek wodnych – red.) pokazywał, że okręt miał wypłynąć z Bałtyjska (Kaliningrad), krążyć wzdłuż morskiej granicy polsko-rosyjskiej, a później wpłynąć na terytorium Polski, przeciąć Zatokę Gdańską i zjawić się niedaleko Helu.
Dziennikarz dopytywał, czy ktokolwiek wie coś na ten temat. „Jeśli to jest prawdziwa trasa to ewidentnie wszedł na polskie wody terytorialne. Ta trasa w poprzek Zatoki Gdańskiej pokrywa się z linią rozgraniczenia wód terytorialnych RP i FR, ale wycieczka pod Hel to już nasze wody terytorialne” – pisał później na Twitterze.
W podobnym tonie pisał inny dziennikarz zajmujący się sprawami wojskowymi Marek Świerczyński z „Polityki”: „Jest podejrzenie, że rosyjski okręt wojenny hula sobie po Zatoce Gdańskiej”. Później Świerczyński dodawał, że z jego informacji wynika, że mapy z marinetraffic.com są zmanipulowane.
DORSZ dementuje: Rosyjski okręt nie wpłynął na polskie terytorium
Po kilku godzinach od momentu, gdy zwrócono uwagę na rzekome, dziwne zachowanie rosyjskiej jednostki, z dementi przyszło ze strony Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Jak przekazano na Twitterze DORSZ, polskie systemy nie wykryły takiej aktywności.
„FAKE NEWS! Stwierdzone zobrazowanie naruszenia polskich granic morskich w komercyjnym systemie jest nieprawdą. Informacja tylko i włącznie jednoźródłowa i niewiarygodna. Nasze systemy obserwacyjne nie potwierdzają takiego zdarzenia” – napisano na Twitterze.