Rozmowa zaczęła się od liczby godzin, które uczniowie spędzają w szkole. Prowadzący audycję Robert Mazurek powiedział, że do stacji napływają liczne skargi od rodziców, którzy twierdzą, że ich dzieci przesiadują w szkole od rana do późnych godzin popołudniowych, często po 9 godzin. – Jeżeli jest to pięć dni w tygodniu, to nie może być dziewięć godzin w trakcie jednego dnia, albo dyrektor nie potrafi ułożyć planu, albo jest dużo zajęć dodatkowych – oznajmił wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski.
Na uwagę, że taka organizacja panuje w wielu polskich szkołach, czego dowodem są napływające do rozgłośni apele o nagłośnienie sprawy, Piontkowski uznał, że to problem jedynie większych miast. – Nie, napływają do nas informacje z różnych miejscowości, także małych, w całej Polsce – odpowiadał Mazurek. – Zgodnie z obowiązującymi przepisami w Polsce liczba godzin, które dziecko ma w szkole podstawowej to od dwudziestu do trzydziestu kilku godzin – zamykał temat wiceminister.
Robert Mazurek do Dariusza Piontkowskiego: Ale się pan odkleił od rzeczywistości
W dalszej części rozmowy rozgorzała awantura na temat wynagrodzeń dla nauczycieli. – Nauczycielom płacimy najniższą krajową, a podwyżka jest nieprawdziwa, bo tak naprawdę wzrośnie przy niej także liczba godzin pracy – argumentował Mazurek.
– Nie jesteśmy w stanie wyznaczyć poziomu wynagrodzeń nauczycieli na poziomie ambicji warszawskich. Przeciętne wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego dzisiaj to jest 6,5 tys. zł. W przypadku miejscowości daleko od wielkich ośrodków, poziom wynagrodzeń nauczycieli dyplomowanych naprawdę nie jest uważany za niski – odcinał się Piontkowski.
– Ale się pan odkleił od rzeczywistości. Ci ludzie zarabiają żenujące pieniądze – komentował prowadzący. – Jeśli pan porównuje ze swoimi gażami, to ci ludzie faktycznie zarabiają żenujące pieniądze – odpowiadał mu wiceminister. Na uwagę Mazurka, że minister edukacji Przemysław Czarnek ogłasza, że „Polska ma grube miliony”, co stoi w sprzeczności z kwotami podwyżek, Piontkowski uznał, że skala wzrostów płac jest wysoka. – Nie wszystkie pieniądze mogą iść na podwyżki dla nauczycieli, są też inne potrzeby – dodał.
Czytaj też:
Czarnek: Nasze propozycje dla nauczycieli są niezwykle korzystne. Wszyscy zyskają