„Gazeta Wyborcza” o zadaniach ochrony Jacka Kurskiego, wśród nich zakupy i karmienie kota. Prezes TVP reaguje

„Gazeta Wyborcza” o zadaniach ochrony Jacka Kurskiego, wśród nich zakupy i karmienie kota. Prezes TVP reaguje

Jacek Kurski
Jacek Kurski Źródło: Newspix.pl / TEDI
Ochroniarze prezesa TVP Jacka Kurskiego dbali nie tylko o bezpieczeństwo szefa telewizji, ale też karmili mu kota, robili zakupy dla jego żony czy śledzili Rafała Trzaskowskiego – opisuje „Gazeta Wyborcza”, powołując się na relacje dwóch dawnych pracowników. Informatorzy dziennika na dzień przed ukazaniem się tekstu, cofnęli zgody na publikację, a Jacek Kurski oznajmił, że doniesienia „GW” są zmanipulowane.

„Gazeta Wyborcza” opublikowała relacje ochroniarzy prezesa TVP , którzy opisali, jak wygląda codzienność osób odpowiedzialnych za pilnowanie szefa telewizji. Mężczyźni przedstawiani jako Paweł i Jacek (imiona zmienione) rozmawiali z „GW” w październiku i grudniu tego roku, byli ochroniarzami Kurskiego.

Już na wstępie warto zaznaczyć, że do 15 grudnia (dzień przed publikacją tekstu) informatorzy „GW” nie wycofywali się ze swoich opowieści. Jednak gdy pytania w tej sprawie trafiły do biura prasowego TVP, jeden z nich wycofał zgodę na publikację informacji, które przekazał gazecie, a po chwili – zrobił to drugi z nich, pisząc tę samą wiadomość.

„Wycofuję zgodę na publikację rozmowy i wszelkich informacji ode mnie. Spreparowałem je pod wpływem błędu i emocji, gdyż chciałem zemścić się na swoim byłym przełożonym z TVP, a Pan Redaktor Kacper Sulowski chciał mi to umożliwić za pomocą publikacji w Gazecie Wyborczej. Informacje te są nieprawdziwe. Żądam wstrzymania publikacji” – brzmiała wiadomość.

Aktualizacja 16.12.2021

Po godz. 13 w czwartek prezes TVP Jacek Kurski zamieścił na Twitterze oświadczenie w którym stwierdził:

„Oświadczam, że artykuł w Gazecie Wyborczej pt”.Dwór Prezesa TVP„ zawiera kłamstwa i zmanipulowane informacje. Został świadomie oparty na nieprawdziwych informacjach pozyskanych od osób, które same je odwołały”.

W kolejnych wpisach Kurski przytoczył wspomniane wcześniej oświadczenie, które trafiło do „GW”. Zasugerował też, że tekst dziennika to reakcja na to, co ostatnio stale pojawia się w „Wiadomościach” czy TVP Info, czyli nagranie Adama Michnika z Wojciechem Jaruzelskim. „Ataki te, coraz częściej także wobec moich bliskich, nie zastraszą mnie. TVP nadal będzie pokazywać prawdę jak ostatnio A. Michnika składającego w pijackim widzie hołd uniżenia zbrodniarzowi W. Jaruzelskiemu. Odp. czy nowe oszczerstwa to zemsta GW zostawiam opinii publicznej” – napisał Kurski (zapis oryginalny).

Ochrona prezesa Kurskiego i specjalne zadania. Kupno zapałek czy wożenie prania

Z relacji jednego z nich wynika, że w pierwszej połowie 2019 roku zaczęła się formować ekipa ochraniająca Jacka Kurskiego i zaczęła od zwykłych działań, towarzyszenia prezesowi , potem jej liczebność zmalała (z 6 do 3 osób, a w wyjątkowych sytuacjach pojawiały się dwie dodatkowe).

Ochroniarze – wynika z tej relacji – zatrudniani są w TVP na umowę o pracę, a kieruje nimi Mirosław Orzoł „Małpa”, były funkcjonariusz GROM, który wydaje polecenia na komunikatorach takich jak WhatsApp. Później – gdy ochroniarze zyskują zaufanie Kurskiego – prezes TVP ma częściej sam wydawać im polecenia, dalekie jednak od codziennych zadań, bo chodzi np. o kupno czekoladek, sprawdzenie, czy żona Kurskiego „chce, żeby przywiózł jedzenie”, a nawet kupno zapałek.

Jeden z bohaterów tekstu, Paweł, tak to opisał „Gazecie Wyborczej”: – W ciągu roku zakupy spożywcze żonie prezesa robiłem co najmniej kilka razy. Kiedy była w szpitalu, przed urodzeniem dziecka, niemal codziennie któryś z nas w godzinach pracy zawoził jej obiady. Prezes dawał nam na to prywatną kartę lub gotówkę, ale za paliwo płaciła telewizja.

„Gazeta Wyborcza” na dowód tych relacji zamieściła w tekście zrzuty ekranu z telefonu i rozmów, przekazanych przez ochroniarzy. Z ich treści wynika, że ochroniarze, zatrudnieni do dbania o bezpieczeństwo prezesa TVP, dostawali np. polecenia wożenia ubrań do prania (tu pojawia się stwierdzenie, że „Joanna Kurska nie używa pralki”). – Robimy za służących, spełniamy prywatne zachcianki prezesa i jego żony – opisywał jeden pracowników, przedstawiany jako Jacek.

„Gazeta Wyborcza”: Ochroniarze zatrudnieni w TVP śledzili Trzaskowskiego

W innej ujawnionej wiadomości pokazano listę zakupów dla Joanny Kurskiej: „Woda San Pellegrino lub Perrier – 12 butelek, płyn do naczyń Biały Jeleń, ręczniki papierowe duże, parówki Morlinki, tosty pszenne, worki czarne, lody Haagen Dazs – 10 opakowań, nitki dentystyczne”.

„W konwersacjach pracownicy ochrony nie używają konkretnych nazwisk ani miejsc. 1 oznacza Jacka Kurskiego, 2 to Joanna Kurska,3 – dom Kurskich w Wesołej, a 4 – siedziba TVP przy ul. Woronicza” – czytamy w „GW”, a ta część tekstu to dopisek do wymiany zdań między ochroniarzami z zamkniętej grupy, by wyjaśnić, o czym tak naprawdę rozmawiali.

Ochroniarze w trakcie dłuższego urlopu Kurskich karmili ich kota (na potwierdzenie pokazano rozmowę z WhatsAppa między jednym z nich a Joanną Kurską), ale nie tylko, bo na zlecenie prezesa TVP mieli śledzić prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego w trakcie kampanii wyborczej w 2020 roku i dziennikarkę „GW” Agnieszkę Kublik.

– Podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi „Małpa” miał za zadanie jeździć za Rafałem Trzaskowskim. Z tego, co wiem, miał dowiedzieć się, jaką ochronę ma kandydat PO na prezydent – opisał Paweł, a potwierdził to drugi z ochroniarzy, przedstawiany jako Jacek. Innym razem jeden z ekipy miał czatować przed siedzibą „Gazety Wyborczej”, by sprawdzić, czy tego dnia w pracy nie pojawi się dziennikarka Agnieszka Kublik, która miała być na urlopie.

O co w ogóle chodziło? Kublik była stroną w sprawie, którą TVP wytoczyła Agorze i przekazała, że nie może stawić się na rozprawę z powodu urlopu. Kurski miał więc szukać okazji, by udowodnić, że wcale tak nie jest i złapać ją na gorącym uczynku, do czego nie doszło.

Czytaj też:
Olejnik, Urban i Michnik. Jacek Kurski w programie na żywo przypomniał sytuację sprzed 30 lat