Strajkowali lekarze

Strajkowali lekarze

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. K.Pacuła/WPROST
Całodniowy strajk lekarzy odbył się w wielu szpitalach i niektórych przychodniach. Głównym postulatem protestujących była podwyżka płac - tak by lekarze zarabiali miesięcznie 5-7 tys. zł. Zdaniem premiera, w budżecie państwa w tym roku nie ma pieniędzy na takie podwyżki.

Strajk zorganizował Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL). Według szacunków szefa tego związku Krzysztofa Bukiela, mogło w nim wziąć udział ok. 300 palcówek służby zdrowia.

Szpitale, biorące udział w proteście, przyjmowały tylko pacjentów z zagrożeniem życia. Nie odbywały się zabiegi planowe; chyba, że wcześniej zamówiono specjalistyczny sprzęt, bądź były one konieczne ze względu na stan pacjenta.

Nieczynne były przyszpitalne poradnie; pracowały jednak stacje dializ, poradnie onkologiczne czy dziecięce oraz porodówki. Pacjenci, którzy mieli zaplanowaną wizytę, byli wcześniej informowani, że nie dojdzie ona do skutku. Proponowano im inne terminy.

Z protestującymi solidaryzowali się niektórzy lekarze rodzinni. Na Pomorzu oflagowało się 180 niepublicznych gabinetów. W Łodzi odbyła się manifestacja.

Najwięcej lekarzy protestowało na Śląsku i Podkarpaciu. Ci lekarze, którzy nie mogli strajkować, bo np. są zatrudnieni na kontraktach, zdecydowali się na jednodniowy urlop na żądanie.

Zdaniem premiera Jarosława Kaczyńskiego, w budżecie państwa w tym roku nie ma prawie 11 mld zł na podwyżki płac, których domagają się lekarze. "To wymagałoby podwyższenia podatków" - powiedział premier we wtorek w radiowych "Sygnałach Dnia".

Także minister zdrowia Zbigniew Religa mówi, że podwyżek dla lekarzy nie będzie, dopóki nie zwiększy się składka na ubezpieczenie zdrowotne. Minister w poniedziałek wieczorem przedstawił premierowi sytuację w ochronie zdrowia. Powiedział premierowi, że "bez dodatkowych środków system pęknie".

Rzecznik ministra zdrowia dodał, że w najbliższym czasie temat ochrony zdrowia ma stanąć na posiedzeniu rządu, planowane jest także spotkanie premiera z lekarzami.

W opinii przewodniczącej sejmowej komisji zdrowia, posłanki PO Ewy Kopacz, minister Zbigniew Religa i rząd nie mają ostatecznej koncepcji, jak poprawić sytuację w ochronie zdrowia.

Według byłego ministra zdrowia Marka Balickiego, rząd "niewłaściwie ustala priorytety" podziału pieniędzy; w jego ocenie w budżecie są środki na podwyżki dla protestujących lekarzy.

Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł powiedział, że strajkujący lekarze oczekują na poważną zmianę polityki rządu wobec służby zdrowia. Dodał, że "jedno z żądań strajkowych - minimum dwie średnie krajowe dla lekarza - nie jest żądaniem ponad miarę".

Zdaniem szefa stowarzyszenia Primum Non Nocere Adama Sandauera, postulat zwiększenia zarobków lekarzy można byłoby poprzeć tylko wtedy, gdyby społeczeństwo otrzymywało coraz lepszą opiekę medyczną i gdyby zlikwidowało to procedurę odsyłania pacjentów do prywatnych placówek.

Reprezentujący strajkujących OZZL zapowiada strajk bezterminowy lekarzy na 21 maja.

pap, ss, ab