Awaria pociągu, którym Scholz, Macron i Draghi mieli jechać do Kijowa. Doszło do sabotażu?

Awaria pociągu, którym Scholz, Macron i Draghi mieli jechać do Kijowa. Doszło do sabotażu?

Od lewej: Klaus Iohannis, Mario Draghi, Wołodymyr Zełenski, Emmanuel Macron i Olaf Scholz.
Od lewej: Klaus Iohannis, Mario Draghi, Wołodymyr Zełenski, Emmanuel Macron i Olaf Scholz. Źródło: Newspix.pl
Jak donosi RMF RM, polskie służby specjalne badają przyczyny awarii pociągu, którym Scholz, Macron i Draghi mieli w ubiegłym tygodniu dostać się z Przemyśla do Kijowa. Pociąg nie wyruszył, gdyż złamał się pantograf, który zerwał przewody sieci trakcyjnej.

Przypomnijmy: w ubiegły czwartek, 16 czerwca, w Kijowie zjawiła się delegacja przywódców czterech krajów: kanclerz Niemiec Olaf Scholz, prezydent Francji Emmanuel Macron, premier Włoch Mario Draghi oraz prezydent Rumunii Klaus Iohannis.

Namawiali Ukraińców do negocjacji?

Podczas konferencji prasowej po spotkaniu z Wołodymyrem Zełenskim oświadczyli, że wyrażają poparcie dla nadania Ukrainie statusu państwa kandydującego do Unii Europejskiej. Warto wspomnieć, że Polska już na początku rosyjskiej agresji opowiadała się za przyjęciem Ukrainy do UE w ekspresowym tempie.

Jednak według ustaleń niemieckiego dziennika „Die Welt”, w czasie wizyty w Kijowie za zamkniętymi drzwiami zachodni przywódcy mieli namawiać Ukraińców do rozpoczęcia negocjacji z Rosjanami i pokojowego rozwiązania konfliktu.

Naprawa potrwała ok. cztery godziny

W poniedziałek RMF FM poinformowało o utrudnieniach, które towarzyszyły delegacji po polskiej stronie granicy. Scholz, Macron i Draghi – Iohannis dołączył do nich już w Kijowie – mieli wyruszyć w podróż specjalnym pociągiem z Rzeszowa do stolicy Ukrainy.

Jednak ok. godz. 18, tj. trzy godziny przed zaplanowanym odjazdem, w pociągu złamał się pantograf, który zerwał przewody sieci trakcyjnej. Usterkę udało się usunąć dopiero ok. godz. 22.

Służby chcą rozwiać wszelkie wątpliwości

Podróż wspomnianym środkiem lokomocji stała się niewykonalna. Zachodni politycy musieli przesiąść się do samochodów, których kolumna przejechała trasę z Przemyśla do Lwowa. Tam czekał już kolejny pociąg, który bez przeszkód dotarł do Kijowa.

Z ustaleń RMF FM wynika, że przyczyny usterki są wciąż badane przez polskie służby specjalne. Jednak na chwilę obecną nie stwierdzono żadnych przesłanek, które wskazywałyby, że incydent był efektem sabotażu. Innymi słowy, wszystko wskazuje na to, że doszło po prostu do nieszczęśliwego zbiegu okoliczności.

Czytaj też:
Incydent przy granicy z Białorusią. Żołnierze próbowali zrobić podkop pod barierą