Legalna prostytucja furtką dla mrocznego biznesu. „Na forach dla mężczyzn rosnąca radość”

Legalna prostytucja furtką dla mrocznego biznesu. „Na forach dla mężczyzn rosnąca radość”

Stowarzyszenie Bez podczas demonstracji feministycznej Manifa, 2022 r.
Stowarzyszenie Bez podczas demonstracji feministycznej Manifa, 2022 r. Źródło:Archiwum prywatne
– W krajach, gdzie prostytucja jest legalna, np. w Niemczech czy Holandii, duża część pracujących w ten sposób kobiet to uchodźczynie. To te kraje będą miejscami docelowymi dla handlarzy ludźmi. Łatwo przecież powiedzieć: zaoferowałem tej kobiecie legalną pracę – mówi Maja Majewska z feministycznego Stowarzyszenia Bez. – Gdy wejdzie się na niemieckie fora mężczyzn korzystających z usług prostytutek, można zauważyć rosnącą radość tych osób – dodaje Aleksandra Bielska.
Maja Majewska (studentka weterynarii) i Aleksandra Bielska (studentka filologii polskiej) są członkiniami Stowarzyszenia Bez, które niesie pomoc osobom pokrzywdzonym przez prostytucję. W rozmowie z „Wprost” mówią o tym, dlaczego nie chcą jej uznawać za „pracę, jak każda inna” i o tym, dlaczego opowiadają się za modelem nordyckim (karania klientów za korzystanie z płatnego seksu).

Wasze stowarzyszenie ma na celu edukowanie społeczeństwa na temat szkodliwości przemysłu seksualnego, a jednocześnie określa się jako feministyczne. Skąd potrzeba ustawienia się w opozycji do takiego pojęcia jak „praca seksualna”, którego używa pozostała część lewicowego środowiska?

Aleksandra: Według nas nie da się oddzielić przemocy, wyzysku i systemowych gwałtów od świadczenia tych usług, czyli tego, co druga strona tzw. lewicowej bańki nazywa „pracą seksualną”. Nawet jeśli będziemy to zjawisko eufemizować i przedstawiać w gładkich słowach, niczego to nie zmieni. Jednym z takich haseł jest „dekryminalizacja osób trzecich”. Często te tzw. „osoby trzecie” – sutenerzy, stręczyciele i kuplerzy, czerpiący zyski z cudzych usług seksualnych – są portretowane jako tacy sami agenci na rynku seksualnym jak osoby, które rzeczywiście świadczą te usługi. Nazywa się ich również „pracownikami seksualnymi”, bo przecież biorą udział w handlu seksem.