Putin może zaatakować przesmyk suwalski? „To zależy od wyniku wojny na Ukrainie”

Putin może zaatakować przesmyk suwalski? „To zależy od wyniku wojny na Ukrainie”

Suwałki
Suwałki Źródło: Fotolia / Peter Brewer
Bernd Schuett z Bundeswehry stwierdził, że północno-wschodnia flanka NATO jest najbardziej zagrożona ze strony Rosji. W rozmowie z „Faktem” generał Stanisław Koziej odniósł się do jego przewidywań.

Nowy dowódca niemieckiego Dowództwa Operacyjnego Bundeswehry stwierdził, że najbardziej zagrożone eskalacją konfliktu z Rosją są kraje położone na północno-wschodnich rubieżach NATO. Bernd Schuett podkreśla, że należy w tym właśnie miejscu wzmocnić obronę Sojuszu. – Właśnie dlatego punkt wiarygodnego odstraszania w tym regionie jest dla mnie centralnym punktem. Tutaj obecność wojsk lądowych odgrywa kluczową rolę – mówił w wywiadzie dla DPA.

Przesmyk suwalski także przez magazyn „Politico” nazwany został „najbardziej niebezpiecznym miejscem na świecie”. Obszar wokół Suwałk, Sejn i Augustowa, który łączy Polskę z Litwą, a oddziela Obwód Kaliningradzki od Białorusi, to zdaniem komentatorów miejsce w Europie o znaczeniu strategicznym. – Będziemy zabiegali w dyskusjach z naszymi partnerami z NATO, aby przesmyk suwalski był wzmocniony – zapewnił w piątek 24 czerwca premier Mateusz Morawiecki.

Gen Koziej: Myślę, że niemiecki generał ma rację

O opinię w tej sprawie poproszono także generała Kozieja. – Myślę, że niemiecki generał ma rację. Północno-wschodnia flanka NATO to miejsce, gdzie jest styk między Rosją a Sojuszem. Nie ma innego miejsca, gdzie NATO z Rosją tak bezpośrednio się styka, bo flanka południowa przebiega przez Morze Czarne. Nie ulega wątpliwości, że w czasie nowej zimnej wojny, którą Rosja prowadzi przeciwko Zachodowi, ta granica z NATO staje się głównym punktem ciężkości – podkreślał Stanisław Koziej. Tłumaczył, że znaczenie ma tutaj także dołączenie do NATO Finlandii i Szwecji.

– Bezpieczeństwo na kierunku północno-wschodnim zależy w bardzo dużym stopniu od wyniku wojny w Ukrainie – podkreślał. Zaznaczał, że jeśli Rosja pokona Ukrainę, czyli pośrednio także Zachód, to wtedy „na fali euforii i zwycięstwa”, przekonana o skuteczności strategii eskalacji wojen, mogłaby pokusić się o atak. Jak mówił gen. Koziej, nastąpiłoby to po odbudowaniu arsenału wojskowego. – Wtedy wzrośnie ryzyko ataku Rosji, która może chcieć przebić sobie pomost do Kaliningradu w taki sam sposób, jak wybiła pomost na Krym – tłumaczył.

Czytaj też:
Gra pozorów na szczycie NATO? W razie wojny Tallinn i Suwałki mogą nie doczekać odsieczy

Źródło: Fakt