Skarga Ukrainki na lekarza w Gdańsku. „Zaglądał mi pod bieliznę i komentował moją urodę”

Skarga Ukrainki na lekarza w Gdańsku. „Zaglądał mi pod bieliznę i komentował moją urodę”

Lekarz, zdjęcie ilustracyjne
Lekarz, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / DarkoStojanovic
Ukrainka, która odbyła wizytę w lecznicy stworzonej z myślą o uchodźcach, napisała skargę na jednego z lekarzy. Pada tam wiele zarzutów. Oskarżenia odrzuca spółka zatrudniająca mężczyznę, która podkreśla, że do tej pory z medykiem nie było problemów.

Ukrainka udała się do jednej z gdańskich lecznic, która została utworzona z myślą o uchodźcach. Po wizycie kobieta napisała skargę na lekarza, do której dotarł portal wpolityce.pl. Pani Alona natrafiła na mężczyznę, który twierdził, że mieszkał na Krymie. Podczas wizyty nie miał identyfikatora. Obecność Ukrainki nie została również zarejestrowana przez recepcjonistkę.

Pani Alona opisuje, że lekarz po przeprowadzeniu z nią wywiadu medycznego oraz badania nie przedstawił jej diagnozy ani zaleceń. Zaznaczył, że kobiecie „nic nie dolega i powinna pić wodę z solą”. Zdaniem Ukrainki medyk odmówił jej pomocy. Nie chciał również rozmawiać z panią Aloną po polsku czy ukraińsku, tylko po rosyjsku. Podczas wizyty lekarz miał również twierdzić, że wojna jest „winą Ukrainy”. Sytuacja miała wywołać wstrząs psychiczny u kobiety.

Gdańsk. Sprawa Ukrainki w lecznicy. Placówka odrzuca oskarżenia

Ukrainka odebrała również badanie jako „akt poniżenia i odarcia z godności”. W piśmie napisała, że medyk „zaglądał jej pod bieliznę i komentował jej urodę”. Pani Alona podkreśliła, że pomoc uzyskała dopiero w innym szpitalu, gdzie zdiagnozowano u niej zapalenie nerek. Kobieta domaga się m.in. zawieszenia lekarza, który pracował w gdańskiej lecznicy oraz przeprowadzania kontroli w placówce.

Spółka zaprzecza wszystkim oskarżeniom. Stwierdziła, że pacjentka uzyskała poradę lekarską i zalecenia w języku ukraińskim. Sama wizyta miała przebiec „w spokojnej i życzliwej atmosferze”, na co są świadkowie. Zaznaczono, że tego dnia do lecznicy „zgłosiły się dwie osoby, które w agresywny sposób domagały się informacji dotyczących lekarza”. Do tej pory na mężczyznę nie było żadnych skarg.

Czytaj też:
Ukrainka skatowana i pobita na warszawskim Bemowie. Szła odebrać dziecko z przedszkola

Źródło: wpolityce.pl